Wielki pokaz siły NATO w Polsce. Rząd nie wyklucza manewrów z Niemcami i USA. Gen. Skrzypczak: Najwyższy czas
W Polsce mogą odbyć się wspólne ćwiczenia wojskowe z Niemcami i USA. Niewykluczone, że wkrótce poinformują o nich rządzący. - Wspólne manewry są jak najbardziej wskazane i uzasadnione. Wszyscy dowódcy muszą się poznać. Zgrać ze sobą. Przecież oni będą razem dowodzili, gdyby wybuchła wojna - mówi Wirtualnej Polsce gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych RP. I dodaje: - To ma być przekaz do społeczności zachodniej, że jesteśmy gotowi.
Minister obrony Niemiec Boris Pistorius zasygnalizował w niedzielę możliwość wspólnych manewrów wojsk amerykańskich, niemieckich i polskich w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego, które miałyby się odbyć w Polsce. Na pytanie dziennikarki niemieckiego nadawcy ARD polityk odpowiedział: - Nie chcę w tej chwili tego potwierdzać, ale są takie rozważania.
Próbowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej od przedstawicieli polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej. Z resortu nie otrzymaliśmy odpowiedzi, ale inne, dobrze poinformowane źródło rządowe, przekazało nam, że wspólne manewry wojskowe pod egidą Waszyngtonu, Berlina i Warszawy są prawdopodobne. I nie jest wykluczone, że poinformują o nich przedstawiciele polskiego rządu. - Komunikatu oficjalnego na tym etapie nie należy się jednak spodziewać - zastrzega osoba zbliżona do kancelarii premiera.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, polskie władze nie wiedziały, że szef niemieckiego MON może informację o wspólnych manewrach przekazać publicznie. Niemniej temat ćwiczeń miał stanąć na agendzie rozmów międzyrządowych w ostatnich tygodniach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pytany przez niemieckie media, jakim sygnałem byłyby takie manewry dla Kremla, Boris Pistorius powiedział, że byłby to wyraźny komunikat dla Putina, że "Sojusz nie jest tak słaby, jak się rosyjskiemu prezydentowi wydawało". Szef niemieckiego MON stwierdził też, że "ważne jest, aby kraje takie jak Polska, kraje bałtyckie i Słowacja zobaczyły, że Niemcy - jako największy partner sojuszu w Europie i USA jako partner transatlantycki - pilnują swoich zobowiązań do obrony Sojuszu właśnie na tzw. wschodniej flance".
Nie przejmować się Rosją, wysłać silny sygnał o jedności
Gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych RP, przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że manewry zapowiadane przez Pistoriusa są "spodziewane i prawdopodobne". - Ćwiczenia z udziałem Niemców i Amerykanów prowadzone są od wielu lat. Gdy ja byłem dowódcą, organizowaliśmy takie ćwiczenia dwa razy do roku. Odbywały się one na poligonach w Niemczech czy na poligonie żagańskim w Polsce. Uważam, że teraz takie ćwiczenia również powinny się odbyć. Najwyższy czas - mówi.
Wojskowy dodaje, że manewry mogą trwać od dwóch tygodni do nawet miesiąca. - Podczas nich żołnierze na poligonach realizują wspólne działania bojowe przy użyciu amunicji bojowe. To jeden z etapów - przyznaje.
Jak przekonuje nasz rozmówca, "bez wspólnych manewrów i zgrania bojowego nie można mówić o skutecznym współdziałaniu wojsk państw NATO". - Wspólne manewry są jak najbardziej wskazane i uzasadnione. Wszyscy dowódcy muszą się poznać. Zgrać ze sobą. Przecież oni będą razem dowodzili, gdyby wybuchła wojna - zauważa gen. Skrzypczak.
Były dowódca Wojsk Lądowych RP zwraca również uwagę na polityczny wydźwięk tych informacji. - To będzie sygnał, że NATO jest zwarte, silne i stabilne. To będzie demonstracja siły i jednoznaczne potwierdzenie, że NATO, wbrew kremlowskiej propagandzie, nie jest rozchwiane. Przeciwnie - mówi Skrzypczak.
Wojskowy przekonuje, że nie ma co obawiać się reakcji Rosji czy Białorusi. - Oni zawsze będą twierdzić, że to prowokacja albo przygotowania do ataku na Białoruś. Nie ma się co tym przejmować. Powinniśmy te manewry potraktować jako element odstraszający przeciwnika. NATO przecież nie zamierza nikogo atakować, bo jest sojuszem obronnym. A wojska Rosji i Białorusi cały czas coś ćwiczą. Próbują nas straszyć, więc my mamy prawo, a nawet obowiązek, robić to samo - zaznacza gen. Skrzypczak.
Ekspert dodaje, że "takie ćwiczenia wynikają z potrzeby gotowości do realizacji zobowiązań wobec NATO w ramach art. 5". - To jest cel polityczny, który ma pokazać determinację Sojusz Północnoatlantyckiego do użycia - w razie potrzeby - art. 5 - wyjaśnia. I podkreśla: - To ma być przekaz do społeczności zachodniej, że jesteśmy gotowi.
Art. 5 traktatu o NATO mówi, że "strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego".
Testowanie sprzętu i wzmacnianie wschodniej flanki
Możliwości przeprowadzenia wspólnych manewrów nie wyklucza Pałac Prezydencki. - Z mojego punktu widzenia jako prezydenta i zwierzchnika sił zbrojnych najważniejsze jest, byśmy byli w stanie samodzielnie się bronić i umacniać funkcjonowanie NATO - przyznaje Andrzej Duda w wywiadzie dla "Sieci".
Prezydent przekonuje, że "nie chcemy być tylko biorcą bezpieczeństwa w oparciu o art. 5 traktatu NATO, zakładającym, że jeśli ktoś na nas napadnie, to inni przyjdą nam z pomocą". - Chcemy być też dostarczycielem bezpieczeństwa i nim jesteśmy. (…) Mamy takie geopolityczne położenie i mamy takie doświadczenia historyczne, że wiemy jedno: jeśli chcemy w tym miejscu przetrwać, musimy być silni - twierdzi głowa państwa.
Andrzej Duda wymienia też sprzęt, który dotarł niedawno do Polski, a który mógłby zostać ewentualnie użyty podczas manewrów. Chodzi m.in. o kolejne armatohaubice K9 z Korei Południowej, czołgi K2, przyszłe dostawy samolotów FA-50, amerykańskie Abramsy i HIMARS-y, których sprzedaż Polsce aż 500 sztuk zatwierdził właśnie Kongres USA.
- Podczas ćwiczeń NATO sprzęt ten mógłby zostać sprawdzony przez naszych żołnierzy - podkreśla gen. Waldemar Skrzypczak.
Czytaj też:
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl