Wielka Brytania stoi na krawędzi chaosu. Nawet Brexit nie jest już pewny
Wielka Brytania może jeszcze pozostać w Unii Europejskiej. Prawnicy europejscy znaleźli sposób. W Londynie rozpoczyna się tymczasem wielodniowa debata parlamentarna nad Brexitem. Premier May ma 5 dni na przekonanie deputowanych do umowy z Brukselą.
Rzecznik Generalny Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości Campos Sanchez-Bordona znalazł sposób na zatrzymanie Brexitu. Jego zdaniem Wielka Brytania może samodzielnie podjąć decyzję o pozostaniu we Wspólnocie stosując skomplikowane rozwiązanie prawne wymagające ponownego referendum. Wiele wskazuje na to, że niedługo do opinii tej oficjalnie przychylą się sędziowie ETS. Oznaczać to będzie zwycięstwo przeciwników Brexitu, choć nie musi go zatrzymać, zwłaszcza że sędziowie nie podejmą decyzji przed kluczowym głosowaniem w brytyjskim parlamencie.
W Izbie Gmin, niższej izbie brytyjskiego parlamentu, rozpoczyna się pięciodniowa debata na temat porozumienia wynegocjowanego przez rząd w Londynie z Brukselą. Deputowani skończą dyskutować 11 grudnia i wtedy poddadzą pod glosowanie jedno, zajmujące prawie pół strony zdanie oznaczające akceptację umowy.
Według May, Wielka Brytania uzyskała najlepsze, możliwe warunki wyjścia ze Wspólnoty, dzięki którym nie zostanie odbudowana "twarda granica" między Irlandią Północną a Republiką oraz chronione będą interesy Londynu. Szefowa rządu stoi jednak przed bardzo trudnym zadaniem, o czym świadczy chociażby seria rezygnacji członków gabinetu, którzy porzucili rząd po zaakceptowaniu porozumienia wynegocjowanego z Brukselą.
Nie dziwi oczywiście, że przeciwko umowie głosować będą opozycjoniści z Partii Pracy. Jej szef Jeremy Corbyn nazwał ją "aktem narodowego samookaleczenia". Przeciwni są Szkoci, ale także najbardziej zagorzali zwolennicy Brexitu, według których May skapitulowała pod presją Brukseli. Ich zdaniem UE za pośrednictwem sądów zachowa kontrolę nad wieloma aspektami życia Brytyjczyków.
Zdaniem brytyjskich obserwatorów May nie uzyskała jeszcze poparcia większości parlamentarzystów i przez najbliższe dni, przez 8 godzin dziennie, będzie ich przekonywać i odpowiadać na pytania. Co więcej, deputowani mogą wnieść poprawki, które w praktyce storpedują porozumienie. Teoretycznie rząd ma przewagę 13 głosów nad opozycją, ale aż 81 parlamentarzystów Partii Konserwatywnej przeciwstawia się porozumieniu.
Odrzucenie umowy przez Izbę Gmin oznaczać będzie chaos polityczny na Wyspach i zamieszanie na rynkach. Ministrowie będą mieli 21 dni na przygotowanie dalszego planu działania, ale Brexit zaplanowany na 29 marca 2019 r. nie zostanie zatrzymany. Londynowi zajrzy w oczy widmo wyjścia bez umowy, czyli granicy z Irlandią, kontroli granicznych i katastrofalnych trudności w handlu.
Odrzucenie porozumienia wcale nie oznacza, że łatwo będzie przeprowadzić kolejne referendum. Brytyjski parlament jest podzielony i nawet jeśli podejmie decyzję, aby ponownie zapytać obywateli o zdanie, to głosowanie nie odbędzie się przed terminem Brexitu. W tej sytuacji raz jeszcze los Wielkiej Brytanii zależeć będzie od dobrej woli członków UE, którzy musieliby zgodzić się na odroczenie marcowego terminu. Decyzja ETS umożliwiająca zatrzymanie procedury oczywiście im w tym pomoże. Niemniej to sytuacja dokładnie odwrotna od tej, którą obiecywali zwolennicy Brexitu zapowiadający odzyskanie suwerenności. W wyniku ich działań krajowi grozi polityczny i gospodarczy chaos, a jego przyszłość w większej niż dotychczas mierze zależeć może od decyzji brukselskich polityków.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl