PublicystykaWiejas: "Andrzeja Duda, czyli prezydent wiecznie zdziwiony" (Opinia)

Wiejas: "Andrzeja Duda, czyli prezydent wiecznie zdziwiony" (Opinia)

Ośmielony tym, że pan prezydent Andrzej Duda w obecności Donalda Trumpa zapewniał, że w Polsce mamy wolność słowa, napiszę: "Panie prezydencie, pan nie dorósł do urzędu. Systematycznie podważa pan zaufanie do władzy sądowniczej".

Wiejas: "Andrzeja Duda, czyli prezydent wiecznie zdziwiony" (Opinia)
Źródło zdjęć: © PAP/DPA | Ron Sachs
Paweł Wiejas

13.06.2019 | aktual.: 13.06.2019 15:18

Wizyta w USA była sukcesem prezydenta Andrzeja Dudy. Z tym nie ma co dyskutować. Będzie więcej amerykańskich wojsk w Polsce, zwiększy się nasze bezpieczeństwo energetyczne. Fakt, to my będziemy płacić Ameryce, ale to raczej dobra inwestycja.

Podczas wspólnej konferencji z Donaldem Trumpem wszystko szło jak po maśle. Do czasu, gdy padło pytanie o Sąd Najwyższy.

Wydawać by się mogło, że temat Sądu Najwyższego został już zamknięty. PiS, dążąc do wymiany składu Sądu Najwyższego, zdecydowało o tym, że sędziowie, którzy ukończyli 65 lat, a nie złożyli oświadczenia o woli dalszego pełnienia urzędu, muszą odejść. Ustawa skracała również – niezgodnie z Konstytucją - kadencję I prezes SN.

Traumatyczne przeżycie prezydenta

Z tych kontrowersyjnych zapisów PiS musiało się wycofać – Trybunał Sprawiedliwości UE postanowił o zawieszeniu przepisów dotyczących stanu spoczynku najstarszych sędziów Sądu Najwyższego i przywróceniu ich do pracy na warunkach obowiązujących przed wejściem w życie nowej ustawy o SN. Wstrzymane zostały również nominacje dla sędziów, którzy mieli zająć stanowiska w SN.

Andrzej Duda podpisał nowelizację. Teraz okazuje się, jak traumatyczne dla niego musiało być to przeżycie.

Prezydent Polski oświadczył w Białym Domu: "…kilka lat temu ze zdumieniem odkryłem, że w polskim Sądzie Najwyższym znajduje się cała grupa sędziów, którzy orzekali jako sędziowie należący do komunistycznej partii, którzy orzekali nawet w czasie stanu wojennego i skazywali ludzi na więzienie. Jeżeli Polska ma być rzeczywiście wolna, demokratyczna i suwerenna, to na litość boską, ci ludzie muszą odejść w stan spoczynku. Wszystko, co czyniliśmy, zmierzało do wysłania tych państwa w stan spoczynku. Ale jak widać, mimo upływu 30 lat, wpływy ich, budowane po 1989 r., są nadal duże".

Przekaz prosty, ale doskonale wpisujący się w proces systematycznego zohydzania sędziów. Andrzej Duda jest jednak nieodrodnym synem PiS. Dlatego nie zawahał się na oczach całego świata podważyć zaufanie do władzy sądowniczej. Z jego słów można bowiem wysnuć wniosek, że SN rządzi jakaś banda, która na rękach ma krew Polaków.

Tak nie postępuje odpowiedzialny polityk. Przede wszystkim tak nie postępuje polityk samodzielny. Jeśli na jego biurko trafiłaby ustawa, z której zapisami się nie zgadza, to nie podpisuje.

A jeśli parlament ustawę uchwalił, a pan prezydent ją podpisał, to koniec. Chyba że Andrzej Duda chce nam powiedzieć, że nie wiedział, co podpisuje. A to świadczy nie najlepiej o nim samym.

Andrzej Duda "dał radę"

Przy okazji wystąpienia w Białym Domu prezydent Andrzej Duda potwierdził, jak małe jest jego międzynarodowe obycie. Jak dotąd jego najbardziej wstrząsające wystąpienie miało miejsce w październiku 2018 roku.

Na XIX Forum Polsko-Niemieckim "Europa 1918-2018: historia z przyszłością" zaskoczył wtedy świat swoimi przemyśleniami o Unii Europejskiej.

"Dlaczego na przykład w sklepie nie można w tej chwili kupić już zwykłej żarówki, można kupić tylko żarówkę energooszczędną? Nie wolno kupić, bo UE zakazała. To są problemy, nad którymi zastanawiają się ludzie. Nie wiem, czy to przypadkiem nie jest jedna z przyczyn brexitu" – pytał w Berlinie.

Naiwny, kto sądził, że nic nie jest w stanie przebić tamtego show. Jak przystało na przedstawiciela "dobrej zmiany", prezydent Duda "dał radę". Braw za to nie zbierze.

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)