Adam Nergal Darski - plakaty, billboardy z napisem "Wolna sztuka w świeckim państwie" zawisły już na ulicach Warszawy. Być może
widział pan te plakaty. Muzyk walczy z artykułem Kodeksu Karnego ze 196 konkretnie, który
pozwala skazać na więzienie za obrażanie uczuć religijnych poprzez publiczne znieważenie przedmiotu czci lub miejsca.
Rozumie pan tę kampanię Nergala, czy widzi pan w ogóle pole do dyskusji nad tym, by na przykład wykreślić z tego 196
artykuł Kodeksu Karnego karę więzienia?
Nie, nie jestem za tym. Uważam, że to jest bardzo delikatna sfera odczuć społecznych, otoczyć też indywidualnych
i należy ją chronić. Nie wolno po prostu tak mocno po sumieniach, po duszach ludzkich
baraszkować, jak robi to ten niestety moim zdaniem pseudoartysta. Ja przypomnę,
że on między innymi stawał przed sądami, ale nie został niestety skazany, za podarcie,
wrzucenie w tłum
i okrzyki, za przeproszeniem, "żryjcie to g..." świętej księgi Żydów,
Biblii, Żydów i chrześcijan.
I co, mamy na to patrzeć spokojnie? Ja uważam, że tak być nie powinno, są pewne granice naruszania
bardzo intymnej sfery uczuć, jaką
jest sfera uczuć religijnych i ona powinna być prawem chroniona.
Ale tak, by można było pójść na 2
lata do więzienia za pewnego
rodzaju czyny?
Uważam, że powinna być możliwość karania czy wskazywania, że to są niewłaściwe działania.
Ja tutaj nie chcę się wypowiadać co do kwestii wysokości tych kar, ale całkowicie bym z Kodeksu
takiego zapisu umożliwiającego ściganie tego typu przestępstw - bo dla mnie to są przestępstwa - nie wykreślałbym.
Nergal mówi: granica tego artykułu to powinno być granica wolności słowa. Niestety te dwie granice się
gdzieś tam ścierają i ja, jako człowiek, który z katolicyzmem nie mam nic wspólnego i nie chcę
mieć nic wspólnego - moja wolność słowa jest ograniczona.
Ale panie redaktorze, odróżniajmy wolność słowa od wolności ekspresji. Ja też jestem za bardzo daleko
idącą wolnością słowa, ale to co przed chwilą opisałem, co ten pseudoartysta zrobił, to nie była żadna wolność słowa, to była pewna
ekspresja, która miała obrazić Żydów i chrześcijan poprzez sprofanowanie ich świętej
księgi jaką jest Biblia. Więc moim zdaniem to z wolnością słowa nie ma nic wspólnego.
Zastanawiam się, jak na określenie "pseudoartysta" może nie zareagować Nergal, zostawmy go na chwilę, ale potężne
rzesze jego fanów - wśród nich na pewno są wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, którzy nie mają żadnych wątpliwości: ta muzyka nam odpowiada, to jest
sztuka.
Ja mówię o pseudoartystycznych happeningach tego człowieka. Nie znam się na jego muzyce, nie wiem, jaką
ona ma wartość artystyczną. Ja mówię o pseudoartystycznych happeningach, bo one z artyzmem nie mają nic wspólnego.