Wezwali Brzezinskiego i nagle zwrot. Teraz zaskakujące tłumaczenie
MSZ wezwało ambasadora USA Marka Brzezinskiego ws. reportażu TVN24 o Janie Pawle II. - Minister Wawrzyk rozmawiał z ambasadorem Brzezinskim. To było zaproszenie. "Błąd leksykalny" (między wezwaniem a zaproszeniem - red.) został skorygowany. Myślę, że to mniej istotna sprawa niż to, co było przedmiotem rozmowy. Było nim przekazanie informacji, że dostrzegamy negatywne zjawisko w sferze medialnej, które może tworzyć podziały w Polsce - mówił w programie "Tłit" wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. - Nie ma mowy o zamykaniu ust komukolwiek. Wolność słowa polega też na tym, że jeżeli oceniamy to krytycznie, mamy prawo mówić o tym głośno. Ja bardzo krytycznie oceniam postawę stacji TVN, nie tylko w tej sprawie. Ambasador został wezwany jako nasz sojusznik. Wskazujemy, że jedna z firm amerykańskich w Polsce prowadzi aktywność, która miejscami może budzić wątpliwości. Regularnie rozmawiamy z ambasadorem. Widziałem się z nim dzień później. To nie jest tak, że kierujemy żądania do strony amerykańskiej. To firma, która ma kapitał prywatny. Przekazujemy informację, by nasz najważniejszy sojusznik wiedział, jak oceniamy sytuację. Rosja podejmuje działania w wielu krajach, by podziały wzmacniać. Zaczynam mieć wątpliwości, jaki był cel wypuszczenia tego materiału w tym konkretnym momencie. Każdy moment byłby zły na wypuszczenie materiału opartego o paszkwile SB - dodał.