Weteran wojenny drwi z Misiewicza
Ostre słowa weterana misji w Iraku i Afganistanie o rzeczniku MON Bartłomieju Misiewiczu. - To jest Nikodem Dyzma, tylko niższego szczebla – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską chorąży rezerwy Michał Bardoń.
08.02.2017 | aktual.: 08.02.2017 23:28
Nadal nie wiadomo, czy Bartłomiej Misiewicz pozostanie w Ministerstwie Obrony Narodowej. Chociaż w ostatnim czasie zraził do siebie wiele osób, w tym samego prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, wciąż pozostaje "teflonowy" i wszystko spływa po nim bez większych konsekwencji, jak swego czasu po bossie nowojorskiej mafijnej rodziny Gambino Johnie Gottim. W ostatnim czasie, do grona krytyków rzecznika MON dołączył weteran misji w Iraku i Afganistanie chorąży rezerwy Michał Bardoń.
"Dla ciebie - Pan Generał, nadajesz się do kuchni, odszedł z WITT sam, ma autorytet, podobno ptysiu jesteś na urlopie..." - wyliczał w swoim wpisie ma Twitterze, skierowanym do rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza, chorąży rezerwy Michał Bardoń. Doświadczony weteran zareagował tak na tweet rzecznika MON, w którym ten odniósł się do sprawy odejścia gen. Waldemara Skrzypczaka z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia.
Były od niedawna żołnierz nie ukrywa swojej niepochlebnej opinii o protegowanym Antoniego Macierewicza. - Trudno nie zauważyć "działań" pana Misiewicza. Takie typowe falstarty, wpadki. To nie jest młodzieńcza fantazja, tylko po prostu głupota - mówi wprost Bardoń. Jego zdaniem Bartłomiej Misiewicz nigdy nie powinien pracować w MON - instytucji nadzorującej armię - zwłaszcza na tak eksponowanym stanowisku. - To jest zbyt niebezpieczna zabawka, żeby nieodpowiedzialni ludzie grali w tym jakąś rolę - wyjaśnia.
Michał Bardoń w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że nazwał Bartłomieja Misiewicza "Ptysiem" celowo i z premedytacją. - Uważam, że pan Misiewicz jednak wychodzi o wiele za daleko, niż powinna ograniczać go rola bycia rzecznikiem MON. On ma przedstawiać stanowisko ministerstwa, a nie swoje prywatne opinie. Nie mówiąc już o tym, że pan generał Skrzypczak na nie nie zasłużył, a pan Misiewicz nie ma do nich prawa - tłumaczy były żołnierz.
Weteran odniósł się także do słynnego już zdjęcia, na którym oficer w stopniu kapitana trzyma nad przemawiającym rzecznikiem MON parasol. - Pan Misiewicz sam mógłby trzymać ten parasol, nic by mu się nie stało. To jest takie wysługiwanie, wycieranie się wojskiem, a to się nikomu podobać nie może. Rzecznik prasowy czy szef gabinetu nie jest żadnym przełożonym żołnierzy i na żadne ulgi nie powinien zasługiwać - tłumaczy.
Michał Bardoń nie ma najlepszej opinii także o samym kierownictwie Ministerstwa Obrony Narodowej. - Zacytuję gen. Skrzypczaka: oni bawią się wojskiem, tak robić nie wolno - mówi. Bardoń podkreśla, że nie obawia się konsekwencji za swoje słowa, ponieważ jest żołnierzem rezerwy i wygłasza jedynie swoje opinie, a poza tym "nie może siedzieć cicho, gdy działania szefostwa MON obniżają szacunek do Wojska Polskiego". Często wręcz celowo i jawnie prowokuje. - Ułatwię wam sprawę, co byście za długo nie szukali... Chorąży Michał Bardoń s.Henryka - napisał na Twitterze po tym, jak szef MON zapowiedział skierowanie wniosku do prokuratury w sprawie rzekomych "działań noszących znamiona przestępstwa" i dezinformację wokół osoby Bartłomieja Misiewicza.
O Michale Bardoniu zrobiło się w ostatnim czasie głośno po jego otwartej krytyce skierowanej w stronę Bartłomieja Misiewicza i MON, jednak pierwszy raz dał się poznać szerszej publiczności pod koniec 2015 roku, gdy w dość bezkompromisowych słowach - jeszcze jako czynny żołnierz - odniósł się do słów posła PiS Stanisława Pięty na temat Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
\ - Jeżeli funkcjonariusz publiczny zaangażuje się w hecę WOŚP, niech nazajutrz składa raport o zwolnienie ze służby - napisał wtedy parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości. - Jestem żołnierzem zawodowym i biorę udział w WOŚP. I z całym szacunkiem niech mnie pan w tyłek pocałuje - ripostował Bardoń.
- Jestem w miejscu gdzie władza dyscyplinarna przełożonych już nie sięga, wyrażam swoje prywatne opinie, nie czuje się rzecznikiem wojska, jeśli ktoś się ze mną zgadza, to bardzo się cieszę - kończy.