Właśnie słyszeliśmy - Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że przepis pozwalający pełnić obowiązki Rzecznikowi Praw Obywatelskich po zakończeniu
kadencji do czasu objęcia stanowiska przez jego następcę jest niekonstytucyjny. I pani pierwszy komentarz, pierwsza
myśl, bo jestem przekonany, że słuchała pani
wyroku, słuchała pani profesor Julii Przyłębskiej. Pierwsza myśl, pierwszy komentarz?
Słuchałam uważnie. Zresztą wyrok był, jeżeli chodzi o jego tenor, spodziewany. Wszyscy
oczekiwali takiego właśnie rozwiązania, że będzie orzeczona niekonstytucyjność przepisu, który przewiduje
tak zwaną prorogację, czyli przedłużenie możliwości pełnienia obowiązków przez
wybranego Rzecznika Praw Obywatelskich aż do momentu wybrania następcy. To nie jest przedłużenie
kadencji, to jest prorogacja. I jaki ma to skutek to, co orzeczono?
Teraz, zgodnie z tym co powiedziano, będzie prawdopodobnie interwencja
ustawodawcza, która wykreuje nową instytucję p.o. - pełniącego obowiązki Rzecznika
Praw Obywatelskich, i ówże Rzecznik czy pełniący obowiązki wstąpi
w miejsce prawidłowo wybranego rzecznika, w stosunku do którego orzeczono, że jego
prorogacja jest niekonstytucyjna. To jest lewą ręką do prawego ucha, ale zamiar był jasny.
Chodziło o obejście zasady konstytucyjnej, że wybór nowego rzecznika
następuje za zgodą Senatu. Ponieważ
nie można osiągnąć zgody z uwagi na inny układ
sił politycznych w Sejmie i Senacie, zdecydowano się na rozwiązanie, które pozwoli
na to, że nie będziemy mieli Rzecznika powoływanego za zgodą Sejmu i Senatu, tylko
p.o. rzecznika, prawdopodobnie już powoływanego bez zgody Senatu.
Ale to pani profesor, można powiedzieć, że
15 kwietnia skończył się Rzecznik Praw Obywatelskich?
Ja użyłam takiego właśnie określenia już przy jakiejś okazji. Tak, skończył się
taki Rzecznik, jak był pomyślany w Konstytucji. Bo przecież co w Konstytucji pomyślano? Po pierwsze, żeby kadencja
Rzecznika zachodziła na kadencję parlamentu - to właśnie po to, żeby umocnić niezależność
Rzecznika. 5 lat Rzecznik, 4 lata parlament. Jedna gwarancja. Druga
gwarancja, żeby się dogadały dwie izby parlamentu. Właśnie po to, żeby jeżeli są
inne układy sił politycznych, żeby Rzecznik miał szerszą bazę wspólną. Jeżeli się odrzuca
zasadę harmonijnego współdziałania władz, do czego zobowiązuje zarówno preambuła, jak i
artykuł 10 Konstytucji, no to później ma się takie kłopoty, z których się usiłuje wybrnąć przy pomocy wątpliwych działań
tego typu, z jakimi właśnie mieliśmy do czynienia dzisiaj.
Ale to rozumiem, pani profesor, że pani zdaniem ten wyrok z literą i duchem prawa nie ma nic wspólnego?
Ja tu tylko przywołam fragment uzasadnienia, które odczytywał sędzia sprawozdawca: "Kadencja to ściśle określony
czas, którego przekroczenie nie jest dopuszczalne. Ma być gwarancją daną zarówno danym organowi, jak i jego otoczeniu".
I jak sugerował sędzia sprawozdawca Stanisław Piotrowicz, zresztą już na poprzedniej rozprawie, ta kadencja została przedłużona.
Ale pan właśnie przeczytał o tym, że to ścisłe rozumienie kadencji,
zdaniem sędziego sprawozdawcy, to jest gwarancja dla tego, żeby wszyscy
wiedzieli, że ten Rzecznik jest prawidłowo wybrany. No jakaż to gwarancja, jeżeli w tej chwili obniża się standard wyboru
Rzecznika? Czy
osoby, która ma pełnić tę funkcję. Właśnie przyznam, że dla mnie najbardziej bolesny był rozdźwięk
pomiędzy pięknymi słowami, które płynęły, o poszanowaniu zaufania
do tworzonego prawa, że system prawa powinien być przejrzysty i wzbudzać w
ludziach szacunek. No przecież my w tej chwili mamy, akurat przy ustawodawstwie covidowym, akurat
szyderstwo z takiego stabilnego i wzbudzającego zaufanie systemu prawa. My mamy sytuację,
w której obowiązek bezzwłocznego publikowania
wyroków Trybunału Konstytucyjnego jest traktowany niezwykle wybiórczo. No i w tej chwili powoływać
się na te wszystkie piękne słowa po to, żeby zgoła nie piękną rzeczywistość za tymi słowami
schować - naprawdę to jest przykre. Przecież jeszcze werbalnie złożona zapewnienia, że to wszystko się
robi nie po to, aby zmienić czy zakończyć kadencję
w lege artis działanie Rzecznika Praw Obywatelskich tego akurat, który w tej chwili działa, czyli pana Adama
Bodnara. No ale przecież właśnie zrobiono dokładnie to, czemu werbalnie
zaprzeczono. Czyli głos kłamie rzeczywistości.