Wbił szpilę Scholzowi? Zagadkowe słowa Zełenskiego w PE
– Gdy niektórzy europejscy liderzy myślą o wygrywaniu kosztem Ukrainy wyborów, Putin skupia się na wygraniu wojny – stwierdził w PE Wołodymyr Zełenski. Niedawny telefon Olafa Scholza do Putina wywołał w Kijowie furię.
W tysięcznym dniu obrony Ukrainy przed rosyjską agresją zdalnie przemawiający na specjalnej sesji Parlamentu Europejskiego prezydent Ukrainy, podkreślił, że Putin zatrzyma się tylko wtedy, gdy wojna przestanie mu się opłacać.
Zełenski: "Flota cieni" zapewnia przetrwanie reżimu Putina
– Wiecie, że nie zważa na zasady i na ludzi. Ceni tylko pieniądze i aby przywrócić pokój, trzeba mu je odebrać – przekonywał. Apelował, by stale ograniczać Rosji możliwość finansowania wojny dochodami z handlu ropą.
– Ropa jest siłą napędową reżimu, a "flota cieni" zapewnia mu przeżycie. Tak długo, jak te tankowce pływają, Putin nie przestanie zabijać. Potrzebne są silne sankcje – zaznaczył Zełenski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W PE na pewno ten postulat mógł liczyć na aplauz – zaledwie kilka dni temu europosłowie przegłosowali rezolucję wzywającą UE zintensyfikowania monitoringu i inspekcji oraz obłożenia ograniczeniami konkretnych jednostek "floty cieni" i obsługującego je "ekosystemu" – firm ubezpieczeniowych, operatorów i właścicieli oraz instytucji finansowych umożliwiających im rozliczenia i zarabianie na rosyjskich towarach.
Ukraiński prezydent użył morskiej metafory. – Nikt nie może cieszyć się spokojnymi wodami podczas sztormu – oświadczył, mówiąc o "tych, którzy myślą, że Moskwie można 'sprzedać' Ukrainę, kraje bałtyckie, Gruzję czy Mołdawię i coś na tym zyskać". Przeciwstawił takiej wizji silne "Stany Zjednoczone Europy", od których Putin jest słabszy i to "nawet z Kim Dzong Unem u boku".
– Proszę was, abyście o tym nie zapominali i o tym, ile Europa jest w stanie osiągnąć – apelował Zełenski i dziękował Parlamentowi Europejskiemu oraz unijnym liderom za to, że "żaden z tysiąca dni tej straszliwej wojny nie stał się dniem zdrady naszych wspólnych europejskich wartości". Przypomniał też, że Ukraina już dwa lata temu zaproponowała formułę pokojową, a PE ją poparł – zaś jedynym oponentem była sama Rosja.
Weber apeluje do Scholza: Daj Ukrainie rakiety Taurus
Zełenski usłyszał w PE dwie owacje na stojąco – na powitanie i zaraz po swoim przemówieniu. Władze UE i europosłowie wyrazili solidarność z Ukrainą. Unijne gmachy od wczoraj zdobią – równolegle z niebieskim gwiaździstym sztandarem – błękitne i żółte barwy ukraińskie. W PE frakcje parlamentarne zapowiadały dalsze wsparcie Ukrainy, ale tradycyjnie już zarysowała się różnica między centrum i lewicą a skrajną prawicą.
Przemawiający w imieniu Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber stwierdził, że "Ukraina będzie wkrótce państwem członkowskim UE" i powinna też być w NATO, ponieważ ma obecnie najsilniejszą armię w Europie – zaś Rosja pozostanie państwem imperialistycznym.
Lider EPL podkreślał też, że Europa musi pójść za przykładem Joe Bidena, który zezwolił Kijowowi atakowanie amerykańską bronią celów w głębi Rosji. "Czas, by Europejczycy zrobili to samo" – stwierdził Weber. Po czym wbił szpilkę w kanclerza Niemiec Olafa Scholza (niemiecka partia CDU, należąca do EPL, jest w opozycji wobec jego rządu):
– Kanclerz Niemiec mówił, że podejmie wszelkie niezbędne kroki wraz z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi. Dlatego proszę o przekazanie Ukrainie niezbędnych jej rakiet Taurus – zaapelował Weber. Scholz od dawna odmawia przekazania Ukrainie tej niemieckiej broni.
Socjaliści: Wojny wygrywają nie tylko słowa, ale i czołgi
"Pełne wsparcie" Ukrainy zadeklarowała też Iratxe García, liderka drugiej największej frakcji w PE – Socjalistów i Demokratów. – Pokonajmy defetystyczną narrację, że Ukraina nie może wygrać tej wojny. Rosja przegrała w swojej historii wiele wojen – oceniła lewicowa polityczka, uznając jako środek do wygrania wojny "nie tylko słowa, ale amunicję, czołgi, żołnierzy i obronę powietrzną".
Reprezentująca frakcję liberałów Valérie Hayer powiedziała, że "niektórzy europosłowie nazywają się pacyfistami, ale w rzeczywistości są sojusznikami Władimira Putina", a pokój według nich to "prawo silniejszego". Zaapelowała o wsparcie Ukrainy i bronią, i pieniędzmi, w tym miliardami z zamrożonych rosyjskich aktywów i dodała, że ataki na cele w Rosji są uprawnione.
Zdaniem współliderki frakcji Zielonych, Terry Reintke, Władimir Putin usiłuje powrócić do czasów, gdy Europa była rządzona przez imperia – i próbuje odbudować imperium rosyjskie, zaś powrót Donalda Trumpa do Białego Domu to "kolejny sygnał alarmowy" dla UE, która musi mieć siłę bronić się sama i uniezależnić się energetycznie od państw autorytarnych i ich dyktatorów.
Skrajna prawica podzielona
Reprezentujący Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Nicola Procaccini podkreślił, że Ukraińcy "uczą wszystkich, że słowo ojczyzna nie należy do przeszłości, bo wciąż ma znaczenie dla jej obywateli. – W Chinach, w Afryce, w Ameryce Łacińskiej, na Bliskim Wschodzie patrzą, czy cały Zachód wciąż wierzy w swoje wartości, w tym pokój – zaznaczył, przywołując słowa Winstona Churchilla o tym, że akceptacja złych warunków pokojowych jest jak karmienie krokodyla z nadzieją, że karmiący zostanie ugryziony ostatni.
Ze skrajnie prawicowej Europy Suwerennych Narodów nie wypowiadał się nikt, sporo miejsc w części sali plenarnej zajmowanej przez skrajną prawicę było pustych. Zaś reprezentantka Patriotów dla Europy, Kinga Gál, przyłączyła się wprawdzie do potępienia rosyjskiej agresji, podkreślając węgierską pomoc uchodźcom z Ukrainy, ale oceniła, że im dłużej wojna będzie trwała, tym trudniej Ukrainie będzie zapewnić wystarczającą liczbę żołnierzy. Europosłanka węgierskiego Fideszu wskazała, że na froncie ginie "coraz więcej Węgrów z Zakarpacia, w tym członków mniejszości węgierskiej na Ukrainie".
– Wojna toczy się w naszym sąsiedztwie, więc eskalacja konfliktu miałaby dla nas drastyczne konsekwencje. Dlatego nie uczestniczymy w dostawach broni dla Ukrainy i sprzeciwiamy się propozycjom, które doprowadziłyby do eskalacji – stwierdziła Gál. Jej zdaniem dotychczasowa unijna strategia nie sprawdziła się i trzeba jak najszybciej doprowadzić do zawieszenia broni i negocjacji pokojowych. Z nadzieją stwierdziła, że "po zwycięstwie Donalda Trumpa jest na to większa szansa niż kiedykolwiek".