Waży 200 kilogramów i pokona tysiąc kilometrów. To zdjęcie mówi wszystko
Udało się wyprodukować, przetestować i wykorzystać drona szturmowego, którego zasięg to tysiąc kilometrów - poinformował ukraiński państwowy koncern obronny Ukroboronprom. Podczas pierwszego startu bezzałogowca był obecny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walerij Załużny.
Fotografie i informacje o sukcesie opublikowała Natalia Sad, rzeczniczka prasowa Ukroboronpromu. Na opublikowanym zdjęciu jest także - jak zarzekała się rosyjska propaganda - "schwytany głównodowodzący siłami zbrojnymi" Walerij Załużny.
Kłamstwa Kremla obalone
Rosjanie przez kilka tygodni próbowali wmówić światu, że Załużny zginął w rosyjskim ostrzale na "kluczowe pozycje". Następnie miał zostać ranny, a potem trafić do rosyjskiej niewoli. Kłamstwa szybko zostały obalone, ale obecnie Rosjanie starają się wmówić, że podczas ataku na kwaterę główną ukraińskiego MON zabili szefa Wywiadu Obronnego Ukrainy gen. Kyryło Budanowa. Jak udowodnił wielokrotnie Kijów - Budanow żyje i ma się dobrze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pekin wystawił Rosji wysoki rachunek". Ekspert nie ma wątpliwości
Sad zamieściła w mediach społecznościowych zdjęcie także z Mykołą Oleszczukiem i dyrektorem koncernu, Jurijem Husiewem, które podpisano: "po udanym użyciu naszego drona na odległości 1000 km" - podała agencja informacyjna Ukrinform.
Jesienią ubiegłego roku Ukroboronprom podawał, że firma "finalizuje prace" nad ważącym około 200 kg dronem wyposażonym w głowicę bojową o wadze 75 kilogramów, a w grudniu - o jego udanych testach.
Na początku czerwca minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow mówił o ukraińskich rakietach o zasięgu 1000 km. Według niego środki na realizację odpowiedniego programu zostały już przyznane. Jego wykonawcami są ukraińscy producenci.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski