"Washington Post": Ameryka łapie zadyszkę w wyścigu zbrojeń
Agresja Władimira Putina na Ukrainę uświadomiła Amerykanom, że ich kraj, dysponujący największym na świecie, wynoszącym ponad 800 miliardów dolarów rocznie budżetem na obronę, może mieć poważny problem. Przemysł zbrojeniowy może nie podołać z bieżącą produkcją i kraj stanie w obliczu deficytu militarnego zasobu.
Stany Zjednoczone muszą podjąć działania, które przezwyciężą nadciągającą wizję niemocy i deficytu w wojsku. Teraz, jak zauważa "The Washington Post", zasoby uzbrojenia i amunicji rażąco zmalały, stawiając kraj w obliczu zagrożenia.
Stany Zjednoczone muszą podjąć walkę z czasem i na bieżąco produkować broń potrzebną do pomocy swoim sojusznikom. Muszą także zapewnić dostateczny dostęp do wojennego wyposażenia do samoobrony Ameryki w przypadku wybuchu ewentualnego konfliktu.
Plan Pentagonu, dotyczący zwiększenia produkcji pocisków w ciągu najbliższych dwóch lat, musi uwzględniać potrzeby Ukrainy. Ale konieczne jest też zapewnienie najnowocześniejszych technologicznie obronnych zasobów, które sprawdzą się w konwencjonalnym konflikcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z badań przeprowadzonych przez Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) wynika, że obecna produkcja amerykańskich fabryk może być niewystarczająca. Nie da się skutecznie zaopatrywać Kijowa i zapobiec wyczerpaniu się zapasów kluczowych towarów.
"Washington Post": Ameryka łapie zadyszkę w wyścigu zbrojeń
Nawet przy przyspieszonym tempie produkcji, odzyskanie zapasów zajmie prawdopodobnie co najmniej kilka lat. Nie da się zdynamizować systemu wytwarzania takich produktów.
- To dzwonek alarmowy. Musimy mieć bazę przemysłową, która pozwoli szybko reagować - powiedział w wywiadzie senator Jack Reed, przewodniczący Senackiej Komisji Sił Zbrojnych.
Siły ukraińskie wystrzeliwują średnio 7700 pocisków artyleryjskich dziennie.Tymczasem amerykańska miesięczna produkcja w czasach poprzedzających agresję Putina wynosiła 14 tysięcy pocisków kaliber 155 mm. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy po inwazji prezydenta Rosji Władimira Putina siły ukraińskie wykorzystały pięcioletnią produkcję pocisków przeciwlotniczych Stinger i pocisków Javelin.
- Konflikt w Ukrainie pokazał, że nasza przemysłowa baza obronna nie była na poziomie, jakiego potrzebowaliśmy. Nawet jeśli konflikt w Ukrainie wygaśnie, Kijów będzie potrzebował wojska zdolnego do obrony terytorium, które odzyska - powiedział w zeszłym tygodniu Colin Kahl, podsekretarz obrony ds. dynamiki produkcji militarnej.
Jak podaje "Washington Post", sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ostrzegł w lutym, że czas oczekiwania na broń dużego kalibru wydłużył się ponad trzykrotnie. To oznacza, że zamówione teraz towary nie zostaną dostarczone przez ponad dwa lata.
Na szczęście dla Kijowa Rosja, której przemysł zbrojeniowy jest objęty surowymi sankcjami, ma podobny problem z zaopatrzeniem. Według szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryła Budanowa, Kreml został zmuszony do zmniejszenia tempa ataków powietrznych z powodu kurczących się zapasów kluczowej amunicji, w tym pocisków manewrujących Kalibr i Ch-101. Wyprodukowanie wystarczającej ilości pocisków do jednego dużego uderzenia zajmuje teraz do dwóch miesięcy.