Zwrócił uwagę chuliganom, zginął od pchnięcia nożem. Mija 7. rocznica śmierci podkom. Andrzeja Struja
To był dla niego dzień wolny od służby. Zginął w wieku 42 lat. Osierocił 2 córki.
7 lat temu w trakcie interwencji zginął podkom. Andrzej Struj. Na warszawskim przystanku zwrócił uwagę młodym mężczyznom, którzy rzucali w tramwaj koszem na śmieci. Policjant zginął od pchnięcia nożem. To był dla niego dzień wolny od służby.
Do tragicznego zdarzenia doszło 10 lutego 2010 roku na warszawskiej Woli. Na przystanek podjechał tramwaj. Prawdopodobnie jeden ze stojących przy wiacie mężczyzn, rzucił koszem na śmieci w wagon. Na jego zachowanie natychmiast zareagował wychodzący z tramwaju pasażer. Został zaatakowany przez napastnika i zraniony nożem z 20-centymetrowym ostrzem. Na miejsce natychmiast wezwano karetkę pogotowia i policję.
Mężczyzną, który zareagował okazał się mł. asp. Andrzej Struj, policjant z wydziału wywiadowczo-patrolowego stołecznej komendy. Mimo błyskawicznie udzielonej pomocy medycznej zmarł w szpitalu. Miał 42 lata. Osierocił 2 córki.
Rysopis sprawcy natychmiast został przekazany wszystkim załogom policji. Kilka minut później napastnika zatrzymano na Ochocie, który zauważył biegnącego ulicą Wolską podejrzewanego mężczyznę. Zatrzymanym okazał się niespełna 18-letni Mateusz N. Miał pół promila alkoholu we krwi.W ręce Policji wpadł też drugi mężczyzna 17-letni Piotr R. Zatrzymano go w jego mieszkaniu na Woli.
W lutym 2011 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał mężczyn: ten, który wbił nóż w ciało policjanta, dostał 25 lat, a drugi 15 więzienia. Sprawcom nie groziło dożywocie, bo w chwili popełnienia zbrodni nie mieli 18 lat.
Przeczytajcie również: Krakowskie Przedmieście: przed Pałacem Prezydenckim pojawiły się barierki. Bezprawnie?