"Alkohol jest jak Andrzej Gołota" - pisał Jerzy Pilch w powieści "Pod Mocnym Aniołem". "W starciu z nim nie masz szans, musisz się zawczasu poddać". Z historii wiemy, że z Gołotą da się wygrać, nie mniej jest to wciąż groźny przeciwnik, podobnie jak alkohol.
Policjanci z wydziału mienia zatrzymali właśnie 41-letniego Macieja G., który próbował dokonać kradzieży samochodu. Niestety, mężczyzna był tak pijany, że tuż po tym, jak udało mu się dostać do wnętrza auta, zdołał jedynie ukraść leżący tam złoty łańcuszek. Wsadził go do kieszeni i... zasnął na tylnym siedzeniu jak kamień. W tym błogim stanie zastał go właściciel jeepa. Przez wrodzoną grzeczność nie budził 41-latka, tylko wezwał odpowiednie, profesjonalnie przygotowane do budzenia służby .
Stróże prawa ujawnili ślady włamania oraz uszkodzenie przy dźwigni zmiany biegów. Jak się bowiem okazało, 41-letni Maciej G,. próbował nie tylko włamać się do samochodu, ale i ukraść terenowe auto. Nie udało mu się jednak tego dokonać. Powodem były promile. 41-latek miał ich aż 3,6 we krwi.
Policjanci z największą ostrożnością przetransportowali śpiocha do policyjnej celi. Po obudzeniu czekała go niemiła niespodzianka - przedstawiono mu zarzuty usiłowania dokonania kradzieży z włamaniem pojazdu oraz kradzieży złotego łańcuszka. To wszystko oczywiście przez wódkę. "Ciebie całe ludzkie plemię, wielbi, ryjąc nosem ziemię". - pisał o niej Antoni Markiewicz. Coś w tym jest!
Przeczytajcie też: W Warszawie powstanie Muzeum Polskiej Wódki!