Wzruszające słowa, poruszające wspomnienia. Tak bliscy żegnali Korę
Artystka została pochowana na Cmentarzu Powązkowskim w środę 8 sierpnia. Podczas ceremonii swoje przemowy pożegnalne wygłosili przyjaciele i bliscy Kory.
Wojciech Mann łamiącym się głosem opowiadał:
"Dane było Jej żyć w okresie rożnych faz naszego kraju: komunizmu, "komunizmu z ludzką twarzą", Solidarności, Stanu Wojennego, demokracji, a wreszcie parodii demokracji. Przez wszystkie te okresy Kora szła z podniesioną głową i jasnymi poglądami, wypowiadała je śmiało nie patrząc na koniunktury, nie łasząc się do kolejnych sekretarzy, ministrów, dyrektorów, prezesów, robiła swoje, na swoim sztandarze miała napisane "Wolność". Wypowiadała swoje zdanie śmiało i odważnie, robiła to w sposób bardzo wyrazisty. Tępiła taniochę, tandetę, amatorszczyznę i znowu dzięki temu budowała swoją osobowość. Była otoczona szacunkiem ludzi, nie tylko miłością za to, co im daje, ale szacunkiem za wyrażanie swojego zdania bez względu na okoliczności."
Magdalena Środa wspominała przyjaciółkę: "Była hipiską, babcią, matką, sceniczym wampem, siostrą miłosierdzia, ekscentryczną gwiazdą. Śmierć się jej bała, ale wreszcie nabrała odwagi. Odchodziła spokojnie. W noc całkowitego zaćmienia Księżyca. Kolejne zaćmienie za 100 lat, przy kimś innym."
Jerzy Buzek zwrócił się bezpośrednio do zmarłej Piosenkarki: " Lubiłaś się śmiać. Uśmiechałaś się do każdego ptaka, drzewa i ludzi, którzy Cię otaczali. Diagnozy lekarskie, które trudno było zaakceptować, przyjmowałaś tak, jak to że czasami bywamy głodni a wieczorem senni, tak to odbieraliśmy, niezależnie od tego, co działo się w Twoim wnętrzu. Uwielbialiśmy Cię za to, ale potrafiłaś być ostra i bezceremonialna, nie tylko jako juror. Nie wiem dokładnie, dlaczego mam okazję dzisiaj i teraz kontynuować z Tobą nasza rozmowę jak kiedyś na Bielanach o Twoim ukochanym Roztoczu albo bardzo niedawno, późnym wieczorem w szpitalu w Gliwicach. Rozmowę o życiu, świecie, o galaktykach. Byliśmy przecież bardzo różni, mieliśmy różny pogląd na świat, ale mieliśmy też przekonanie, że to nas najbardziej buduje, w tej rozmowie, pozwala nam naprawdę otwierać się na siebie, próbować porozumiewać Koro. Na koniec chciałem Cię prosić w mieniu nas wszystkich: mów do nas zawsze w swojej poezji muzyce... po prostu bądź."
Kamil Sipowicz wspominał zmarłą żonę: "Ta miłość nie była prosta. (...) Kora była osobą z krwi i kości. Jeśli miałbym ją porównać z jakąś boginią, to byłaby boginią Kali. Była kochana, ale też bardzo zaborcza, ostra, stawiała na swoim, miała bardzo zdecydowane poglądy na różne rzeczy. Kłóciliśmy się bardzo często. Kora dała szkołę odchodzenia. Była równą przeciwniczką dla pani śmierci. Była czystym życiem. Do samego końca była bardzo aktywna, walczyła o życie i nie bała się śmierci. Powiedziała na koniec, żebyśmy nie płakali na jej pogrzebie."
"Mówiłaś głośno i krzyczałaś, że warto mówić prawdę. Pewnie pamiętasz tłumy na swoich koncertach, gdzie zarówno mężczyni, jak i kobiety ścinały włosy, tak jak ty. (...) Wykorzystując chwilową słabość Księżyca, stanęłaś ze słońcem twarzą w twarz" - powiedział Piotr Metz.
Na powązkowskim cmenatrzu, mimo panującego w Warszawie, upału pojawiły się prawdziwe tłumy. Bliscy, przyjaciele ale także fani chcieli pożegnąc po raz ostatni Artystkę.