Wezwania do zapłaty mandatu za wycieraczką samochodu to przeszłość. Najbardziej ucierpią przyjezdni?
Taka praktyka powiadamiania o popełnieniu wykroczenia drogowego nie była uregulowana prawnie.
12.04.2016 12:40
Karteczka z wezwaniem do zapłaty - to je do tej pory za wycieraczką samochodu zastawali delikwenci parkujący w niedozwolonym miejscu. Były jasnym sygnałem: "łamiesz przepisy i dostajesz mandat. Nie rób tego więcej". Warszawska straż miejska zmieniła jednak metody. Wezwania do zapłaty wciskane za wycieraczkę odchodzą do lamusa, a kierowcy informację o popełnieniu wykroczenia dostają listownie. Co zatem z plikiem druczków, w które funkcjonariusze straży miejskiej uzbroili się przed zmianą? Czy pieniądze wydane na ich druk pójdą do kosza?
- To były zwykłe kartki, nie druk ścisłego zarachowania. Drukowaliśmy je na bieżąco. Dlatego nie ponosimy żadnych kosztów w związku z wprowadzeniem zmiany - tłumaczy WawaLove.pl Monika Niżniak z biura prasowego Straży Miejskiej w Warszawie. Zaznacza także, że stosowanie wezwania, czyli charakterystycznej karteczki za wycieraczką, nie było uregulowane żadnymi przepisami. Warszawska straż miejska postanowiła ominąć ten etap informowania kierowców o popełnieniu wykroczenia drogowego. - To jest nasza decyzja. Mieliśmy do czynienia z wieloma osobami, które ignorowały wezwania zostawiane za wycieraczką. Dlatego też, w kolejnym etapie naszego działania, wysyłaliśmy korespondencję na adres osoby, na który został zarejestrowany samochód. Teraz postanowiliśmy ominąć pierwszy krok tych działań, przechodząc od razu do wysyłania listów z zawiadomieniem o wykroczeniu - dodaje Niżniak.
Wydaje się jednak, że na zmianie najbardziej ucierpią przyjezdni, którzy przez kilka dni, często nieświadomie, parkują w niedozwolonych miejscach na terenie Warszawy. O mandatach dowiedzą się dopiero po powrocie do domu. - Nie ma czegoś takiego jak nieświadome parkowanie w miejscu niedozwolonym. Kierowca, który uzyskał uprawnienia, jest w pełni świadomy swoich obowiązków i przysługujących mu praw. Człowiek, który ma odpowiednie uprawnienia do prowadzenia pojazdu wie, jakie przepisy obowiązują i jak ma się stosować do znaków. Nie ma czegoś takiego jak nieświadomość - mówi Monika Niżniak.
Wszystko wskazuje na to, że kierowcy, którzy nie ze złej woli, a z rozkojarzenia wybiorą złe miejsce parkowania, dowiedzą się o tym dopiero za kilka dni. Problem rodzi się wówczas, gdy samochód zostawią w takim miejscu kilka razy . - Wyobrażam sobie, że mogę kilkakrotnie zaparkować w niedozwolonym miejscu nieświadomie, nie ze złej woli. Po pierwszym wykroczeniu nie będę miał okazji na zreflektowanie się, bo nikt mnie o tym odpowiednio wcześnie nie powiadomi. Nawet, jeśli miałby to być mandat. Ale będzie jeden, a nie kilka - mówi WawaLove.pl Maciek, który do Warszawy przyjeżdża na kilka dni w miesiącu. - Poruszam się po centrum miasta. Tam bardzo łatwo pogubić się w dozwolonych miejscach parkingowych - dodaje. - Dla kierowcy informacją są znaki i przepisy drogowe, a nie kartka włożona za wycieraczkę przez funkcjonariusza straży miejskiej - kwituje Niżniak.
Brak karteczek za wycieraczką samochodu to sprawa nieodwołalna. Trzeba zatem liczyć się z tym, że jeśli nie będziemy dość ostrożni, a ten sam błąd, mimo dobrej woli, popełnimy kilkakrotnie, ze skrzynki pocztowej wysypie nam się stos listów wzywających do zapłaty mandatów.