RegionalneWarszawa"Warszawiacy" na wakacjach [LIST OD CZYTELNICZKI]

"Warszawiacy" na wakacjach [LIST OD CZYTELNICZKI]

"Słoiki to delikatne stworzenia, przewozić ich nie należy. Pewnie dlatego źle znoszą podróże, a na wakacjach są dla innych prawdziwym utrapieniem". Oto ich najbardziej irytujące zachowania

"Warszawiacy" na wakacjach [LIST OD CZYTELNICZKI]

13.08.2013 13:54

Dostaliśmy od czytelniczki kontrowersyjny list. Publikujemy go w całości.

Podróżując po Polsce, w wielu miejscach natknęłam się na turystów ze stolicy. Po kilku spotkaniach, incydentach lub rozmowach, zaczynam się domyślać, dlaczego mieszkańcy stolicy mają w Polsce taką, a nie inną opinię. Postanowiłam wypunktować ich najbardziej irytujące cechy i zachowania.

  1. "Jestem cudowny bo jestem z Warszawy". A jak tak zagłębić się w temat, to okaże się, że nie z Warszawy, a spod Warszawy - poznałam gościa, który mówił że jest ze stolicy, a był z Radomia! Inny zaś naprawdę był z Warszawy. Jak się okazało, dopiero od momentu rozpoczęcia studiów czy też podjęcia pracy, a więc od jakichś 2, 3 lat. "Więc "warszawskość" bucha takiemu nosem, paruje uszami (może mózg też wyparował?), ocieka zajebistością, bo przecież stolica i na wakacjach jest bardziej warszawski niż Kolumna Zygmunta.

2.* "W Warszawie jest wszystko"*. Od takiego można dowiedzieć się, czego to on nie widział, gdzie on nie był i kogo on nie zna. Z portfela (koniecznie markowego i wyciąganego z kieszeni na tyle wolno, by wszyscy jego jakość zauważyli) wyjmie swoje zdjęcie z "gwiazdą", która bardzo go polubiła. Nic to, że spotkanie miało miejsce na koncercie, gdzie zdjęcia robili sobie z nią wszyscy, on jest jej znajomym i już! Dowody? No przecież ma z nią zdjęcie i lubi jej profil na Facebooku. To mało? Zazdrościcie mu po prostu. Z takiego przemówienia można dowiedzieć się, że prawdziwe życie toczy się wyłącznie w Warszawie. Kto tu nie mieszka! Kogo ja nie spotkałem! Świat - według takiego zawodnika - kończy się na stolicy. A jeśli nawet się nie kończy, to nie jest wart zainteresowania.

  1. "Mieszkam w Warszawie, ale jej nienawidzę". Dlaczego? Bo w tej Warszawie to nic nie ma! Nie ma, bo jak się okazuje po chwili, znajomość stolicy kończy się na centrach handlowych w weekend (to te duże budynki z mnóstwem sklepów) i siedzeniem przed TV wieczorami. Taki gość uparcie twierdzi, że zwiedził już wszystko, co było do zwiedzenia. Chociaż właściwie nie, bo przecież, co rusz otwierają nowe galerie handlowe, więc może nie będzie się nudził. Według takiego, Warszawa to betonowa dżungla bez zieleni. Lasy i jeziora to są na Mazurach, a nie w Warszawie. Gdy ktoś mówi, że jednak w stolicy jest gdzie pójść i gdzie wypoczywać to oznacza, że się nie zna. I chociaż narzeka, to na pytanie o to skąd jest odpowie dumnie prężąc pierś "z Warszawy!". Jesli zapytasz czemu plecie bzdury i oczernia nasze miasto - zaprzeczy i obrazi się śmiertelnie. Rozmowa jak z gołębiem.

4."Jestem z Warszawy, więc mi się należy". Skoro przyjechał na wakacje aż z Warszawy, skoro wydaje na nie swoje ciężko zarobione pieniądze, to niech wszyscy wiedzą, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Dla niego pokój jest za mały, zbyt ciemny lub za słoneczny, wiecznie jest mu albo za zimno, albo za gorąco, woda w morzu jest za słona, góry zbyt górzyste, a w lasach są komary. Wszyscy zmówili się, by utrudnić mu życie. I jak on ma wypocząć?! Robi wokół siebie więcej zamieszania niż huragan, a śmieci jeszcze gorzej. Dobry miesiąc po jego wyjeździe będzie, co sprzątać (taki to nawet papierka po sobie do kosza nie wyrzuci, bo przecież "są ludzie, którym za to płacą, a on im po prostu daje zarobić"). Oszukać też się nie da. Ta ryba, którą mu właśnie podali na pewno waży mniej niż napisali w karcie, wygląda na nieświeżą i to w ogóle zdzierstwo, by za tak małą porcję płacić takie pieniądze! Ci wredni właściciele lokalu, do którego łaskawie wstąpił na pewno wiedzą, że jest z Warszawy. Nie lubią warszawiaków i
to dlatego ma kiepski stolik, tyle czeka na menu, jego danie jest tak długo przygotowywane, a kelnerka się do niego nie uśmiechnęła. Jest chamski i roszczeniowy? No przecież ma prawo! Ktoś musi ten motłoch nauczyć kultury, niech wiedzą, że nie trafili na głupiego turystę, który da się oskubać.

I tak dalej, i tak dalej... Wymienione typy można spotkać w każdej części Polski, a nawet świata. Kilku takich skutecznie potrafi popsuć opinię całemu miastu. Tylko dlatego, że mają pretensje do całego świata. Że im się należy. Że "są ze stolicy". Jeśli traficie na takich "warszawiaków" - uciekajcie. Potrafią zepsuć każdy urlop.

I tylko tych normalnych mieszkańców szkoda. Tych, którzy potem muszą zmagać się z taką, a nie inną opinią. Czytać na forach, jacy to "warszawiacy" są naprawdę i dlaczego się ich nienawidzi.

Co Wy na to? Zgadzacie się z listem czytelniczki?Spotkaliście takich typów na wakacjach? A może znacie jeszcze inne przypadki?

Obraz
Zobacz także
Komentarze (0)