Warszawa. Kot wyleciał z drugiego piętra, bo ją zirytował. Właścicielka odpowie za swój czyn
To nie był dobry wieczór na Pradze Północ. Nietrzeźwa opiekunka kota tak zdenerwowała się na zwierzę, że z wściekłości zrzuciła je z balkonu na drugim piętrze. Upadek zakończył się na ogrodzeniu, o które kot się pokaleczył.
30.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 01:29
O tym, że przy ulicy Środkowej ktoś wyrzucił czworonoga, który najpierw wylądował na daszku pobliskich zabudowań, a potem, spadając, nadział się na ostry pręt ogrodzenia, powiadomili policję sąsiedzi 43-latki. Funkcjonariusze z północnopraskiej komendy, którzy przybyli na miejsce, znaleźli zakrwawione zwierzę. Wezwali ekopatrol, który zabrał kota do lecznicy na operację.
Nie było trudno ustalić, z którego mieszkania został wyrzucony nieszczęsny czworonóg. Policja trafiła do kobiety, która do tej pory była w posiadaniu zwierzaka.
Warszawa. Kot wyrzucony z balkonu. Właścicielka odpowie za swój czyn
Podczas przesłuchania kobieta, która zamiast opiekować się zwierzęciem, wyrzuciła je z balkonu, tłumaczyła się zdenerwowaniem. Wyjaśniała, że zachowanie podopiecznego sprowokowało ją do takiego działania. Pod wpływem emocji zdecydowała się pozbyć kota.
Tymczasem na komendzie przy ul. Jagiellońskiej, gdzie została przebadana na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, wyszły na jaw prawdziwe powody tego emocjonalnego stanu 43-latki. Miała prawie 3 promile.
Kobiecie, jak poinformowała młodsza aspirant Irmina Sulich ze stołecznej komendy policji, grozi kara do trzech lat więzienia. Przyznała się do zarzutu znęcania się nad zwierzętami. Kot może wyjść z tego koszmaru bez szwanku - według policji jego życiu i zdrowiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.