Warszawa. Kot uwięziony w rurze. Ratowało go kilkanaście osób
Kocia ciekawość nie zna granic. Prawdopodobnie właśnie ona sprawiła, że pewien kot w trakcie długiego weekendu wpadł do rury odprowadzającej wodę deszczową. Spędził w środku dwa dni, dokarmiany przez mieszkańców. W jego uratowanie i uwolnienie zaangażowanych było kilkanaście osób, w tym strażnicy miejscy, strażacy i pracownicy administracji.
Jak przekazała straż miejska w komunikacie, kot wpadł do rury odprowadzającej wodę deszczową przy jednym z budynków przy ulicy Wiślickiej na Ochocie. Dramatyczne miauczenie usłyszeli lokatorzy budynku. O zdarzeniu poinformowali strażników miejskich.
W poniedziałek rano funkcjonariusze stwierdzili, że dźwięki słychać z żeliwnej rury umiejscowionej pod schodami prowadzącymi do klatki schodowej. Napotkani mieszkańcy przekazali, że miauczenie w tym miejscu słyszeli już w sobotę wieczorem.
Ze względu na to, że administracja budynku była nieczynna, nie można było dostać się do uwięzionego zwierzaka. Na szczęście sąsiedzi okazali wielkie serce. Przez dwie doby spuszczali mu na sznurku wodę i jedzenie.
Strażnicy miejscy ustalili, że kot znajduje się w miejscu położonym na głębokości około trzech metrów, gdzie rura skręca w stronę budynku. O tym, że zwierzę żyje, świadczyło jego dramatyczne wołanie o pomoc. Akcja ratownicza przebiegała równolegle w dwóch miejscach.
Ze względu na trudny dostęp do rury, strażnicy wezwali pracowników administracji budynku. Konieczne było wykucie otworu, aby dostać się do środka. Pracownicy administracji otworzyli piwnicę i rozpoczęli kucie podłogi w okolicach studzienki, gdzie znajdował się kot. W dotarciu do zwierzaka pomogli im strażacy z 3. Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej, którzy dołączyli do akcji ratowniczej.
Zobacz także: Niepokojący sondaż WP dla PiS. Aleksander Kwaśniewski zwraca uwagę na szczegół
Po skuciu posadzki w piwnicy i przecięciu rury odpływowej kot został wyciągnięty i umieszczony w transporterze Ekopatrolu. Był zziębnięty i przemoczony, ale szczęśliwy. Został przewieziony do Schroniska Na Paluchu, gdzie będzie czekał na nowy dom. Zwierzę wyglądało na zadbane, ale nie było zaczipowane.