Warszawa. Jeszcze trochę świątecznego biesiadowania. Jadłodzielnie czekają, podziel się nadmiarem
W pierwszy dzień świąt już mamy świadomość: tego wszystkiego nie da się zjeść. I to dobry moment, żeby wybrać się na rodzinny spacer do najbliższej lodówki społecznościowej i zdeponować tam to, czego nie zjemy.
Podzielmy się świątecznymi potrawami. Im szybciej, tym lepiej - jedzenie będzie jeszcze świeże i zapewne w porę ucieszy kogoś, komu brakuje świątecznego zaopatrzenia. A nas uwolni od od grzechu wszystkich konsumpcyjnych społeczeństw - zjedzenia na siłę, żeby się nie zmarnowało, lub wyrzucenia do kosza.
Do tej zbrodni przyznaje się dziesięć procent Polaków: po rodzinnym ucztowaniu, na które przyszykowano - z obawy, że czegoś zabraknie - zbyt wiele pożywienia, marnuje się 1-2 kilogramy produktów.
I to nie tylko po świętach. Konieczność wyrzucenia zapasów jedzenia niczego nie uczy na przyszłość. Nadal kupujemy za dużo i źle gospodarujemy jedzeniem. Niewiele osób ma nawyk ratowania pokarmów w swoich zamrażalnikach, dzielenia się ze znajomymi lub nieznajomymi z mediów społecznościowych lub zanoszenia potraw tam, gdzie szukać ich mogą potrzebujący.
Z jadłodzielni, lodówek społecznych, punktów dożywiania korzystają, wbrew pozorom, nie tylko najbiedniejsi. Często zaopatrują się tam ludzie, którym na sercu leży idea niemarnowania.
Warszawa. Jadłodzielnie czekają. Podziel się świątecznym nadmiarem
Foodsharing, czyli działania związane ze społecznym ratowaniem jedzenia przed zmarnowaniem działa coraz prężniej w Polsce. Propagatorem idei stał się niemal dekadę temu aktywista Raphael Fellmer, który podczas podróży z Holandii do Meksyku zauważył, że można się w drodze obejść bez pieniędzy. Wystarczy jeść to, czym podzielą się ludzie, którzy mają nadmiar. Przecież niemal wszędzie na świecie - a w bogatych krajach najwięcej - tony żywności kończą na śmietniku. Fellmer zaczął tworzyć sieć wolontariuszy, którzy w setkach jadłodzielni ratowali przed koszem dobre produkty.
Warszawscy aktywiści od kilku lat zagęszczają siatkę takich punktów i apelują, by wszyscy z nich korzystali, bez względu na zasobność portfeli. W lodówkach lądują zarówno dania z najlepszych restauracji współpracujących z wolontariuszami, ze sklepów, które są zobowiązane ustawą do niemarnowania jedzenia, więc oddają produkty, których termin ważności zbliża się nieuchronnie. Często również do lodówek wędrowało jedzenie z cateringów i wesel, ale teraz nie ma takich imprez, więc nie ma problemu z marnującym się poczęstunkiem.
Jeśli więc świąteczne apetyty zaspokojone, brzuchy pełne, a lodówki nadal ledwie się domykają, pora, by udać się do jednego z miejskich punktów foodsharingowych. Trzeba tylko podzielić je na mniejsze porcje, zapakować do słoików lub woreczków i podpisać.
Całodobowe, otwarte lodówki znajdziecie tu: Stół Powszechny, ul. Jana Zamoyskiego 20, Urząd Dzielnicy Żoliborz / Słowackiego 6/8 (na tyłach budynku), Urząd Dzielnicy Ursynów, al. Komisji Edukacji Narodowej 61, Zakopiańska Ogródek, ul. Zakopiańska 21, Zieleniak, ul Grójecka 97. Dostępne w określonych godzinach lodówki działają przy Ząbkowskiej, przy lokalu Bar Bazaar (pon-wt: 6-18, śr-pt: 6-24, sob-ndz 16-24), przy ul. Kolskiej 2/4, SOdON (pon-ndz 5-22), na bazarze Lotników, pawilon 83A (pn.-pt. 7-19, sob. 8-14).