W poniedziałek zapadnie ważny wyrok. "Przyjdź i pokaż, że sprawa jest dla ciebie ważna" - zachęcają społecznicy
"Niech sąd zauważy, że zwykli obywatele interesują się sprawą"
42 grosze
Wszystko zaczęło się od obywatelki, która zwróciła się do urzędu gminy z wnioskiem o udostępnienie informacji jawnej. Ta powinna znajdować się w Biuletynie Informacji Publicznej. W tym akurat przypadku kobieta chciała się przyjrzeć pozwoleniu na wycinkę drzew. Kto podjął decyzję i kto się na to zgodził.
Wójt, za wydanie tej informacji, nałożył jednak opłatę. Niewielką, bo zaledwie 42 groszy. Opłata zirytowała kobietę, więc zaskarżyła ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Chodziło o to, że wyznaczona opłata jest naliczona w oparciu o "cennik" wprowadzony zarządzeniem tego właśnie wójta. Zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej, opłata taka jest możliwa, ale nie na podstawie cennika.
WSA uznał racje kobiety (iż naliczenie opłaty odbyło się sposób nieprawidłowy), jednak nie dopatrzył się naruszenia prawa i odrzucił skargę obywatelki. Uparta kobieta złożyła więc skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjngo. Przy jej rozpatrywaniu, 16 października 2015 roku, trzyosobowy skład orzekający NSA wydał postanowienie o skierowaniu następującego zagadnienia prawnego do siedmioosobowego składu NSA: "Czy istnieje podstawa prawna do odrzucenia skargi jako wniesionej w sprawie rażąco błahej".
"Obywatele, przyjdźcie do sądu"
To właśnie wyrażenie "rażąco błahej" oburzyło społeczników. - Nie chodzi o 42 grosze, tylko o to, według jakich kryteriów sąd uznaje, że sprawa jest "błaha" lub "rażąco błaha" - pyta Bartosz Wilk z Watchdog Polska. - Gdzie, i w którym kodeksie zapisano kryteria błahości sprawy? To, co dla sędziów jest błahe, dla innych może być wyjątkowo istotne - wyjaśnia rozmówca WawaLove.pl. I dodaje, że organizacja Watchdog Polska uznaje sytuację za na tyle groźną dla prawa do sądowej ochrony jawności, że poprosiła o przyłączenie się do niej Rzecznika Praw Obywatelskich.
Decyzji RPO jeszcze nie ma, ale organizacja uważa, że rzecznik w poniedziałek zjawi się w sądzie i przedstawi swoje stanowisko. - Poniedziałkowa decyzja sądu może mieć poważne konsekwencje - tłumaczy Sławomir Osowski z Watchdog Polska. - Wyobraźmy sobie np. sprawę podatkową. Czy 300 zł to sprawa błaha? - pyta Osowski. I dodaje: - A co jeśli sąd uzna, że milion złotych, jakie jest winien państwu jakiś biznesmen to sprawa błaha? To niebezpieczna furtka w prawie - podkreśla.
Zaprasza też wszystkich, by - jeżeli mają taką - możliwość zjawili się w warszawskim sądzie w poniedziałek o godz. 14.15. - Wasza obecność jest bardzo ważna - mówi. - Niech sąd zauważy, że zwykli obywatele interesują się sprawą. Że to, co dotyczy dostępu do jawności informacji leży na sercu obywateli.
Stronę wydarzenia znajdziecie tutaj .
Watchdog Polska to organizacja, która od ponad 12 lat stoi na straży prawa do informacji. "Postrzegamy je nie tylko jako warunek dobrego państwa, ale przede wszystkim jako jedno z praw człowieka, które chroni ludzką godność, daje wolność wyrażania opinii i bezpieczeństwo przed nadużyciami władzy" - informują na swoich stronach.