Taksówkarze zaostrzają protesty. "Zablokujemy Okęcie"
"Mamy dość pracy 7 dni w tygodniu po 12-14 godzin. Chcemy godnie żyć i godnie zarabiać"
Odbyły się pierwsze dwa z serii protestów, jakie zapowiedzieli taksówkarze. Oba miały bardzo spokojny przebieg, a licencjonowani kierowcy zaczęli od całkowicie zgodnego z prawem jeżdżenia w koło. Chodziło o to, by ograniczyć do minimum nieuniknione utrudnienia dla mieszkańców Warszawy. Dlatego wybrali jeden tylko jeden punkt i taką godzinę, w której ruch jest relatywnie mały. - Nie jesteśmy wrogami warszawiaków. - powiedział WawaLove.pl przewodniczący ZZT „Warszawski Taksówkarz” – Jarosław Iglikowski.
Jednak to dopiero początek. Kolejne protesty będą coraz ostrzejsze. Najpierw będzie ich więcej, taksówkarze pojawią się w wielu miejscach, a gdy te nie poskutkują, nastąpią kolejne - każdy z nich będzie miał większą skale od poprzedniego. - Jesteśmy przygotowani na prowadzenie protestów aż do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. - zapowiada Iglikowski.
- My, Taksówkarze, mamy dość pracy 7 dni w tygodniu po 12-14 godzin. Mamy dość okradania nas przez ludzi, którzy łamią przepisy wynikające z Ustawy o transporcie drogowym, łamią przepisy karno-skarbowe, dopuszczają się oszustw podatkowych i ubezpieczeniowych. To nie jest nasza konkurencja. To nie jest także nieuczciwa konkurencja. W końcu nikt nie nazywa pasera konkurencją sklepu. To po prostu nielegalni przewoźnicy, bardzo często zwykli przestępcy. - informuje Związek Zawodwy Taksówkarzy.
Kierowców jeżdżących nielegalnie po Warszawie jest, według szacunku Związku ok. 6 tys. Do tego dochodzi prawie 2,5 tysiąca przewoźników, którzy nie posiadają uprawnień, jednak jeżdżą w firmach, które pobrały licencje od miasta (licencje wydawane są w Warszawie na przedsiębiorcę lub samochód, a nie konkretnego kierowcę). Dla pasażerów też jest to istotne, bowiem na stołeczne drogi wyjeżdżają osoby, które nie zgłosiły ubezpieczycielowi przewozu osób, co oznacza, że pasażer nie jest ubezpieczony podczas takiej jazdy.
Przykładem jest chociażby popularny ostatnio Uber, o którym niedawno pisaliśmy . Jest to całkowicie legalna aplikacja. Tyle że kierowca, który nas wiezie, robi to - zdaniem Iglikowskiego - nielegalnie. - Zgodnie z polskim prawem, jeśli czerpie się korzyść majątkową za przewiezienie osób, należy wyrobić sobie licencję. Więc ci ludzie są de facto przestępcami. - mówi Iglikowski. Warto dodać, że w razie wypadku ubezpieczenia raczej nie dostaniemy.
Taksówkarze żądają od władz miasta skutecznej walki z patologiami na rynku przewozów pasażerskich samochodami osobowymi. Ich podstawowe postulaty to: przypisanie licencji TAXI do konkretnej osoby, a nie firmy i samochodu. - To człowiek posiada uprawnienia. - twierdzą związkowcy. Ponadto chcą przywrócenia limitów wydanych licencji na transport drogowy taksówką osobową, a także prowadzenie definicji oraz kodyfikacji pośrednika w transporcie osób samochodami osobowymi. - Bez zwalczenia organizatora nielegalnego procederu nie da się wygrać walki z tym procederem. - mówi przewodniczący ZZT.
W planach mają protesty aż do następnych wyborów parlamentarnych. Będą miały one różnych przebieg, ma odbyć się nawet głodówka. Będą też takie, które dotkną nas, warszawiaków bezpośrednio.* Związek zapowiada np. całodniową blokadę Okęcia*. - Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. - mówi WawaLove.pl Jarosław Iglikowski.
Dla pasażerów nie ma znaczenia komu płacą, byle jak najmniej. Jak przekonuje Związek, ma to znaczenie. Płacimy tyle samo, tyle, że ktaksówce bez uprawnień. W razie nieprawidłowości lub podczas kontroli, możemy być ciągani po sądach jako świadkowie.
Po ulicach Warszawy jeździ obecnie 10 097 licencjonowanych taksówek.
Przeczytajcie też: Grzechy stołecznych taksówkarzy