Budowa miała trwać 18 miesięcy, ale zamierzony termin skrócono o jedną trzecią
Uwagi z tej dyskusji zostały przyjęte do wiadomości zarówno przez radzieckich architektów, jak i przez stronę polską, ale nie podejmowano już prób zmiany projektu. 21 kwietnia 1952 r. mocą Uchwały Prezydium Rządu zaaprobowano projekt Pałacu Kultury i Nauki. Do budowy przystąpiono 1 maja tegoż roku, harmonogram przewidywał osiemnaście miesięcy na postawienie całej bryły. W trakcie prac nieustannie podejmowano zobowiązania o skróceniu terminów wykonania robót, które zakończono ostatecznie 6 listopada 1953 r., skracając zamierzony termin o jedną trzecią. Budowę ukończono i przekazano gmach stronie polskiej 21 lipca 1955 r.
"Trudno uwierzyć, patrząc na Pałac Kultury i Nauki, że nie jest to dzieło architektów polskich, wychowanych i wykształconych w atmosferze narodowych tradycji architektury polskiej" - dziwiła się warszawska prasa. "Na przykładzie tej budowli lepiej nawet niż w przypadku MDM-u, możemy śledzić, w jaki sposób realizuje się wielofunkcyjność koncepcji 'narodowej formy'. Korzystali z niej Sigalin i Skibniewski, aby wyretuszować zbyt moskiewską formę wieżowca - tu widzieli pewne szanse oporu wobec wzorów radzieckich. Ale czy były to szanse rzeczywiste? Fakt, że część środkowa Pałacu jest nawiązaniem do formy wieży ratuszowej w Chełmie, że Salę Kongresową oparto na kształcie krakowskiego Barbakanu, że obramienia okienne przy wejściu głównym powtarzają styl późnogotyckich portali wawelskich, a w zwieńczeniach rozpoznajemy kształty krasiczyńskiej attyki - ale to wszystko nie składa się w żadną całość. A o tym, jaki jest Pałac Kultury decyduje skala i struktura tej budowli, a przede wszystkim pomnikowy charakter jej
lokalizacji. To one unieważniają jakikolwiek spór o narodowy wyraz tej architektury.
Jednak to dzięki koncepcji 'narodowej formy' w ogóle możliwa była dyskusja o projekcie, rodzaj spektaklu, który - koncentrując się wokół 'warszawskości' - uwierzytelniał socrealistyczne dzieło architektury. Istnienie tej koncepcji pozwalało na pewne niuansowanie ocen i broniło przed całkowitym odrzuceniem Pałacu. Tylko dzięki istnieniu koncepcji 'narodowej formy' wicepremier Stefan Jędrychowski mógł swoje przemówienie o Pałacu zakończyć w ten sposób: 'Cóż, (...) właściwie podkreślić trzeba przede wszystkim to, że nawet wyraziciele tych stanowisk [oponenci, rzecznicy 'warszawskości' i 'powściągliwości' - przyp. autora] podkreślali, że architektura budynku jest architekturą polską, że autorom projektu udało się nawiązać do najlepszych tradycji polskiej architektury i zarazem stworzyć dzieło nowe, reprezentujące architekturę socjalistyczną, reprezentujące naszą nową wspaniałą epokę" - pisze Waldemar Baraniewski.