Sensacyjne odkrycie na Rakowieckiej. To tam przetrzymywano Żołnierzy Wyklętych
Izolowane osoby tkwiły tam w półprzysiadzie, nie będąc w stanie wykonać żadnego ruchu.
Do odkrycia prawie nienaruszonego karceru doszło przypadkiem, podczas kręcenia filmu Arkadiusza Gołębiewskiego "Kochankowie z Lasu". Pomieszczenie, w którym więziono między innymi Żołnierzy Wyklętych, zostało odnalezione przy ul. Rakowieckiej na terenie dawnego Pawilonu X Aresztu.
Historyk Jacek Pawłowicz z Instytutu Pamięci Narodowej był na miejscu. - To był zupełny przypadek. Podczas kręcenia fragmentów filmu poprosiliśmy, by dyrekcja aresztu udostępniłam nam jedną z cel na dole. Weszliśmy do środka. Naszym oczom ukazały się malutkie, metalowe drzwi. Już wiedziałem, że to pomieszczenie dawnej izolatki - opowiada WawaLove.pl
Wielkość tak zwanej "pojedynki" jest zastraszająca - 150 cm wysokości, 50 cm szerokości i 50 cm głębokości. Izolowane osoby tkwiły tam w półprzysiadzie, nie będąc w stanie wykonać żadnego ruchu. Na podłodze karceru, która w tej chwili jest zabetonowana, prawdopodobnie znajduje się kratka, która zmuszała zamkniętych do stania na krawędziach stóp. W takiej izolatce Żołnierz Wyklęty był zamykany nawet na kilkanaście dni. - Wszedłem do tego pomieszczenia. To była męczarnia. Osoba, którą tam trzymano, po zakończeniu izolacji nie mogła wyjść normalnie. Ona po prostu wypadała - relacjonuje Pawłowicz. W takiej sytuacji był m. in. major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka", którego po pobycie w karcerze wyniesiono do celi, ponieważ nie był w stanie samodzielnie sie poruszać.
Jacek Pawłowicz /fot. Arek Gołębiewski, reżyser filmu "Kochankowie z Lasu"
- To jest znalezisko nieprawdopodobne. Idąc na Rakowiecką, zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy tam odnaleźć rzeczy, o których tylko słyszeliśmy. Po raz pierwszy weszliśmy do aresztu 10 lat temu. Mówiono nam wówczas, że te pomieszczenia, na początku lat 90., podczas remontu zostały rozebrane. Ten jakimś cudem się ostał. To absolutna sensacja - mówi WawaLove.pl Pawłowicz.
W latach 1945-1956 w odkrytym karcerze przetrzymywano Żołnierzy Wyklętych (członków powojennego antykomunistycznego i niepodległościowego ruchu partyzanckiego). Historycy IPN będą rozmawiać z dyrekcją aresztu, by pomieszczenie zostało oczyszczone z tynku, pod którym mogły zachować się napisy zrobione przez więzionych.