RegionalneWarszawaPrawie 30% dzieci na Żoliborzu nie ma miejsca w szkole podstawowej. "Przeniosą uczniów do liceum"

Prawie 30% dzieci na Żoliborzu nie ma miejsca w szkole podstawowej. "Przeniosą uczniów do liceum"

W Szkole Podstawowej nr 65 przy ul. Mścisławskiej 1 z powodu likwidacji gimnazjów w podstawówkach zabrakło miejsc dla nowych uczniów. Władze Żoliborza bez konsultacji z rodzicami zdecydowały o przeniesieniu klas VI i VII do liceum przy ul. Felińskiego. Rodzice w poniedziałek zorganizowali protest.

Prawie 30% dzieci na Żoliborzu nie ma miejsca w szkole podstawowej. "Przeniosą uczniów do liceum"
Źródło zdjęć: © Materiał prasowy | Agnieszka Kieszczyńska

12.03.2018 | aktual.: 12.03.2018 16:07

Nowa reforma edukacji spowodowała, że w szkołach podstawowych trzeba utworzyć siódme klasy w dotychczas sześcioklasowej placówce. Nowy pomysł minister Edukacji Narodowej Anny Zalewskiej spowodował przeciążenie szkół podstawowych. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze dowiedziało się od władz dzielnicy, że w szkołach publicznych na Żoliborzu brakuje 1273 miejsc dla dzieci.

Problem rozwiązano w SP nr 65

Dyrektor szkoły przy ul. Mścisławskiej Ewa Kozłowska poinformowała dwa tygodnie temu na Prezydium Rady Rodziców, że część uczniów zostanie przeniesiona do liceum przy ul. Falińskiego. Dzieci zostaną umieszczone w skrzydle, w którym obecnie mieści się Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna.

- W ubiegłym roku władze Żoliborza na spotkaniu z Rodzicami szkoły deklarowały, że wszystkie dzieci będą miały zagwarantowaną naukę w budynku szkoły SP 65, ponieważ na sąsiadującej działce w szybkim tempie powstanie nowa infrastruktura szkolna, która rozładuje tłok. - tłumaczy przedstawiciel rodziców pani Agnieszka Kieszczyńska. Zaznacza, że jako pierwszy termin budowy burmistrz podał II semestr roku szkolnego 2017/18, jednak do tej pory nawet nie ogłoszono przetargu na budowę.

Pomysł był zupełnie inny

W listopadzie ub. r władzom dzielnicy udało się kupić działkę przy ul. Potockiej od Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji dopiero po dwóch latach negocjacji. Następnie okazało się, że nie ma możliwości rozebrać infrastruktury technicznej wodociągów, bo nad działką pieczę trzyma konserwator zabytków.

Pokrzywdzone dzieci przez reformę edukacji MEN

Rodzice uczniów klas VI i VII na nowe rozwiązanie o przeniesieniu dzieci do liceum stanowczo się nie zgadzają i domagają się podjęcia z nimi rozmów. – Do tej pory wszystko, co wiemy o rozwiązaniach, to nieoficjalne informacje, które różnymi kanałami docierają do nas. Nikt z nami nie rozmawia rzeczowo i oficjalnie nie przedstawia sytuacji. Tego typu decyzje wymagają szerokich konsultacji społecznych, których tu zabrakło i na takie postępowanie nie ma zgody z naszej strony. - wyjaśnia WawaLove przedstawiciel rodziców pani Agnieszka.

Opiekunowie zaznaczają, że najbardziej pokrzywdzone przez reformę są dzieci z roczników 2004, 2005 i 2006. - Uczniowie są obłożeni pracą w ramach przeładowanego programu nauczania, stojące przed wyzwaniem dostania się do liceum, konkurując o miejsca z o rok (a w przypadku rocznika 2006, który poszedł do szkoły jako 6-latki – o 2 lata!) starszymi kolegami - tłumaczy pani Agnieszka Kieszczyńska.

Obraz
© Materiał prasowy | Agnieszka Kieszczyńska

- Klasy pływackie oraz siatkarsko-łucznicze, tu problemy się mnożą: czas przejścia między obiektami (szkoła, basen, tor łuczniczy) wydłuża się, pochłaniając codziennie dodatkowe półtorej godziny (w klasach pływackich po dwa treningi dziennie, więc podwójny kurs na trasie Felińskiego-Potocka-Felińskiego). Kiedy te dzieci mają mieć czas na odrobienie lekcji, naukę do egzaminów czy wreszcie wypoczynek, jeśli już teraz zaczynają zajęcia 6.45 i kończą 17.15?! Czy ktoś pomyślał o nich, o tych którzy swoją codzienną ciężką pracą zapewniają renomę naszej szkole i dzielnicy, zdobywając laury na zawodach, a przy tym najczęściej świetnie się ucząc?! Chcemy ich zamęczyć, wycisnąć jak cytrynkę, czy sprawić, że zrezygnują już teraz? - wyjaśnia oburzony rodzic.

Opiekunowie zaznaczają, że tłumaczenie dyrekcji o odseparowaniu podstawówki od liceum to fikcja. Ich zdaniem - sale przedmiotowe, sala gimnastyczna i przebieralnie sportowe, stołówka, to wszystko miejsca, w których uczniowie podstawówki będą egzystować w środowisku licealistów, co jest w kompletnej sprzeczności z duchem reformy - przekonują rodzice. Podkreślają, że domagają się, aby ich dzieci dokończyły szkołę w obecnym miejscu, a nie zostały wystawione za drzwi, żeby zrobić miejsce dla nowych roczników. Tłumaczą, że "lekarstwem" na przepełnienie jest podjęcie natychmiast budowy sal z kontenerów. - To jest szybka i tania technologia, zapewniająca wygodne warunki dla dzieci, nie mieszczących się w murach szkoły. Była o tym mowa już w ubiegłym roku i gdyby wtedy podjęto właściwe działania, kontenery by już stały - mówi WawaLove pani Agnieszka Kieszczyńska.

Obraz
© Materiał prasowy | Agnieszka Kieszczyńska

Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.

rodziceprotestwarszawa
Zobacz także
Komentarze (0)