Powsin. Wypadek na basenie. Siedmiolatek ucierpiał przez wadliwą dyszę
Groźny wypadek na basenie w Powsinie pod Warszawą. Długo nikt nie reagował na rozpaczliwe krzyki chłopca i wołanie o pomoc jego matki. Obsługa basenu nie przejęła się sytuacją. Po kąpieli, która zakończyła się zassaniem pleców siedmiolatka do basenowej dyszy, dziecko ma krwawe ślady na ciele.
11.08.2020 10:29
To nie powinno się przytrafić nikomu, ani dziecku, ani osobie dorosłej. Użytkownicy basenu w Powsinie nie byli bezpieczni. Siedmioletni chłopiec, o mocnej budowie, w starciu z dyszą basenu był bezbronny. Gorzej być mogło, gdyby w tym miejscu znalazło się małe dziecko.
O sprawie poinformował tvnwarszawa.pl. Siedmiolatek w weekend bawił się w wodzie na basenie w Powsinie. Przebywał w miejscu przeznaczonym dla dzieci, koło zjeżdżalni, był pod opieką swojej mamy. W pewnym momencie znalazł się zbyt blisko urządzenia, które zasysa wodę do filtrów. Dziecko zostało dosłownie zassane przez element wyposażenia basenowego. Nie mógł się uwolnić, krzyczał i wzywał pomoc. Za chwilę dołączyła do niego mama, która nie dała rady sama pomóc synowi. Z odsieczą pospieszył dopiero starszy mężczyzna i razem uwolnili chłopca.
Kobieta ma pretensję do obsługi basenu. Uważa za skandal brak reakcji pracowników na krzyki o pomoc. Nie reagował, jak twierdzi, nikt - ani ratownicy, ani osoby pracujące na innych stanowiskach.
Powsin. Wypadek na basenie. Siedmiolatek ucierpiał przez wadliwą dyszę
Dopiero po zdarzeniu, po długich poszukiwaniach kogoś z personelu, matka poszkodowanego chłopca trafiła do pomieszczenia ratowników. Jakiś mężczyzna, któremu pokazała ślady na plecach syna, przyłożył na obolałe miejsca mokry ręcznik i zrobił zdjęcia, komentując sytuację słowami ”szef nie uwierzy”. Ktoś miał zaproponować kobiecie darmowy bilet na następną wizytę w Powsinie.
Inny pracownik skwitował zdarzenie tłumaczeniem, że to firma zewnętrzna jest odpowiedzialna za sprzęt i to oni udzielają gwarancji. Rzeczywiście, basen w czerwcu przeszedł modernizację. Dziennikarze tvnwarszawa.pl zapytali kierownika obiektu Marcina Osucha o przyczynę nieszczęśliwego wypadku. Poinformował on, że dzieci zatykały wloty do pompy i właśnie dlatego jedno z nich zostało przyssane. Wytłumaczył też, że na basenie w tym dniu było dużo osób, więc zapewne z tego powodu zapracowani ratownicy nie mieli czasu na reakcję.