RegionalneWarszawaPluskwy pogryzły jego dziewczynę. "Od tamtej pory nie jeździ pociągiem"

Pluskwy pogryzły jego dziewczynę. "Od tamtej pory nie jeździ pociągiem"

Kolejna historia, która może zmrozić krew w żyłach osób, które często podróżują pociągami. Pasażer, który wracał koleją z Zakopanego do Warszawy skarży się na uporczywe ślady... po ugryzieniu pluskiew. - Moja dziewczyna od tamtej pory nie podróżowała PKP i mówiła, że nie ma zamiaru więcej tego robić - mówi Tomek, który opowiedział nam swój kolejowy koszmar.

Pluskwy pogryzły jego dziewczynę. "Od tamtej pory nie jeździ pociągiem"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | archiwum prywatne
Karolina Kołodziejczyk

Ostatnio w mediach pojawiła się informacja o tym, że pociąg relacji Kraków-Warszawa został zatrzymany po tym, jak pasażerowie zaczęli skarżyć się na wszy dostrzeżone u dwóch podróżnych. Na miejsce zostały wezwane służby, bo pozostałe osoby obawiały się, że robactwo przeniesie się na cały wagon.

Spore kontrowersje spowodowała również historia innego pasażera Polskich Kolei Państwowych. Pan Marek jechał pociągiem z Wiednia do Warszawy. Tuż po dotarciu do stolicy zauważył na swoim ciele bolesne i swędzące zaczerwienienia. Lekarz dermatolog stwierdził, że przyczyną są... ukąszenia pluskiew.

Po publikacji przykrej przygody pana Marka z redakcją WawaLove.pl skontaktował się Tomek. Opowiedział nam swój kolejowy koszmar, który wydarzył się jemu i jego dziewczynie 16 sierpnia w pociągu z Zakopanego do Warszawy. Problemy zaczęły się już od samego początku - podstawiono nieodpowiedni skład, który miał zabrać pasażerów do stolicy. Tym samym w jednym przedziale znajdowało się aż osiem osób.

- Mogłem złożyć reklamacje, ale to się wiążę z papierkową robotą. Odpuściłem, nie warto - mówi Tomek w rozmowie z WawaLove.pl.
Gdy para w końcu dotarła do domu, okazało się na ciele dziewczyny Tomka znajdują się liczne plamy. - Kiedyś była już pogryziona przez pluskwy, więc szybko zorientowaliśmy się ze to ślady właśnie po ich ugryzieniach - wspomina nasz rozmówca.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

Kobieta napisała do Polskich Kolei Państwowych, by poinformować ich o zaistniałej sytuacji. Zaproponowano jej, by złożyła reklamację. - Ale to jak walka z wiatrakami, bo zwrócą jej jedynie połowę ceny biletu, za który zapłaciła 20 złotych. To nie ma sensu - twierdzi Tomek.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

Według niego, jest jeszcze więcej osób pogryzionych przez kolejowe pluskwy, tylko tego po prostu nie odczuwają. Od tego ferelnego momentu Tomek stara się wybierać pociagi wyższej klasy jak pendolino. - Moja dziewczyna od tamtej pory nie podróżowała PKP i mówiła, że nie ma zamiaru tego więcej - dodaje Tomek.

Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.

warszawatransportpkp
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)