RegionalneWarszawaPikieta pod Centrum Zdrowia Dziecka. "Nasze dzieci cierpią"

Pikieta pod Centrum Zdrowia Dziecka. "Nasze dzieci cierpią"

Zdaniem rzecznika rządu nie należy angażować premier w spór w CZD, by nie nadawać mu charakteru politycznego.

Pikieta pod Centrum Zdrowia Dziecka. "Nasze dzieci cierpią"
Karol Lewandowski

05.06.2016 18:50

Niedziela jest 13. dniem strajku pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka. Po południu odbyły się kolejne rozmowy pomiędzy dyrekcją szpitala a protestującymi; ostatecznie zdecydowano, że negocjacje zostaną wznowione w poniedziałek. Przed placówką odbyła się pikieta pod hasłem "Solidarni z dziećmi z CZD".

Pielęgniarki w stołecznym Instytucie "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka " odeszły od łóżek pacjentów 24 maja - ich obecność została ograniczona do oddziałowych i jednej pielęgniarki.

Premier Szydło nie chce się angażować

W sobotę pielęgniarki zaapelowały do premier Beaty Szydło o pomoc w rozwiązaniu konfliktu. Jednak zdaniem rzecznika rządu nie należy angażować premier w spór w CZD, by nie nadawać mu charakteru politycznego; przypomniał, że Beata Szydło poprosiła ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, by zaangażował się w wypracowywanie porozumienia. W sobotę wieczorem do CZD pojechał wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz, który odpowiada za Departament Pielęgniarek i Położnych w MZ.

Po spotkaniu Tombarkiewicz mówił dziennikarzom, że resortowi zależy, by negocjacje pomiędzy dyrekcją a protestującymi zakończyły się podpisaniem porozumienia i jak najszybszym powrotem pielęgniarek do łóżek pacjentów.

Wiceminister mówił, że otrzymał od pielęgniarek zapewnienie, że placówka mimo strajku funkcjonuje, choć w ograniczonym zakresie. -Według informacji pań pielęgniarek na leczeniu przebywa ok. 300 dzieci; wykonywane są wszystkie najpilniejsze zabiegi. Chciałbym podziękować za odpowiedzialność, jaką wykazują pielęgniarki w trakcie strajku - powiedział Tombarkiewicz. Poinformował, że rozmowy mają być wznowione w niedzielę w południe.

Niedzielne rozmowy odbyły się w spokojnej atmosferze

Około godziny 14 dyrektor szpitala Małgorzata Syczewska potwierdziła, że niedzielne rozmowy odbyły się. Jak powiedziała, przebiegały one spokojnie, omawiane były różne warianty i propozycje zakończenia sporu. Poinformowała, że obie strony ponownie spotkają się w poniedziałek o godz. 9.
- Ta przerwa ma na celu z obu stron przeanalizowanie propozycji, które dziś były omawiane i wykonanie pewnych symulacji, obliczeń. Jutro, jak już obie strony będą miały wyniki tych przemyśleń, te dane, wrócimy do rozmów - powiedziała Syczewska.

Również przewodnicząca strajkujących pielęgniarek Magdalena Nasiłowska potwierdziła, że rozmowy będą wznowione w poniedziałek rano. - Chcieliśmy przeprosić wszystkich rodziców za nieporozumienia, które wynikają z naszego strajku - dodała.

W południe przed Instytutem odbyła się pikieta pod hasłem "Solidarni z dziećmi z CZD". - Nie będziemy krzyczeć, nie będziemy skandować, będziemy w milczeniu solidaryzować się z dziećmi, które przez sytuację w CZD mają wstrzymane leczenie, odwołane zabiegi, nie są przyjmowane na oddziały - mówiła jedna z manifestujących. - Nasze dzieci nie są stroną w konflikcie, a są poszkodowane najbardziej ze wszystkich. Oddziały są praktycznie puste. Mówienie, że CZD działa normalnie jest bzdurą i nadużyciem - dodała.

Dzieci ofiarą strajku

- Nasze dzieci są podmiotem tego konfliktu, to one cierpią. Wszyscy normalnie dostają pensję, wszyscy dalej będą tu pracować, jak się zgodzą, a naszych dzieci wszystkich już może nie być - mówiła uczestniczka pikiety.

Rodzice uczestniczący w pikiecie opowiadali, że terminy badań i operacji ich dzieci są przekładane z powodu strajku, a niektóre z nich nie zostały przyjęte do szpitala. Rodzice, których dzieci przebywają w placówce, podkreślali, że jeszcze nigdy nie było w niej tak pusto. Martwią się, że ewentualne przeniesienie dzieci do innych ośrodków byłoby dla nich bardzo stresujące i może odbić się na ich stanie zdrowia.

W pikiecie uczestniczyło ok. trzydziestu osób. Manifestujący wskazywali, że część rodziców nie mogła odejść od łóżek dzieci. Manifestujący trzymali kartki z napisami „Solidarni z dziećmi z CZD ", „Zmieńcie formę protestu" oraz „Wróćcie do chorych dzieci".

Przed Centrum obecna była także kilkunastoosobowa grupa pielęgniarek z regionu mazowieckiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych z flagami związkowymi. Jak wyjaśniała Izabella Szczepaniak z OZZPiP, pielęgniarki w ten sposób starają się wspierać koleżanki z CZD; zapowiedziała, że będą przychodzić przed szpital do zakończenia protestu.

Głos dyrekcji

Dyrekcja CZD podaje, że pielęgniarki żądają podwyżek o 500 zł brutto dla każdej z nich, co oznacza faktyczną podwyżkę w wysokości średnio 720 zł brutto, uwzględniając dodatki. „Są to kwoty, na które Instytutu nie stać"- podkreśla kierownictwo placówki. W ostatniej propozycji porozumienia, odrzuconej przez strajkujące, była oferta podwyżki średnio 250 zł brutto, czyli średnio 360 zł brutto, uwzględniając dodatki. Dyrekcja podkreśla, że zaproponowała pielęgniarkom największą możliwą podwyżkę.

Według kierownictwa Instytutu przyjęcie postulatów pielęgniarek kosztowałoby CZD 7 mln zł w skali roku. Dotychczasowe 11 dni strajku oznacza natomiast stratę ok. 5,5 mln zł. Dyrekcja przestrzega, że dalszy strajk, który generuje dodatkowe straty finansowe może doprowadzić do likwidacji placówki.

W CZD jest zatrudnionych ok. 800 pielęgniarek. Strajkujące twierdzą, że każdego dnia w szpitalu brakuje ich ok. 70 i nie są w stanie zapewnić pacjentom właściwej opieki i bezpieczeństwa. Spór zbiorowy pielęgniarek z dyrekcją CZD trwa od grudnia 2014 r.

Źródło: (PAP)

Obraz
Obraz
strajkpikietawynagrodzenie
Zobacz także
Komentarze (0)