Pędził przez miasto i łamał przepisy. Potem dziękował policji za pomoc
Policjanci stołecznej drogówki zatrzymali kierowcę, który jechał przez miasto nie patrząc na znaki. W środku pojazdu oprócz mężczyzny była jeszcze trójka dzieci i ledwo przytomna kobieta. Okazało się, że jest poważnie chora. Funkcjonariusze podjęli więc decyzję o pilotowaniu samochodu do szpitala.
Gdyby nie interwencja patrolu, mogłoby dojść do tragedii. Na szczęście dzielnicowi z komendy Praga - Południe w porę zauważyli nieprzepisowo jadącego kierowcę. Mężczyzna miał nie stosować się do znaków i mijać inne samochody na podwójnej ciągłej. Policjanci zatrzymali go na Grochowie, gdy ten przejeżdżał przez ulicę Chłopickiego.
- Kiedy zatrzymali pojazd do kontroli okazało się, że kierowca jest bardzo roztrzęsiony, a w samochodzie jest jeszcze troje malutkich dzieci i kobieta, która w traciła przytomność, miała problemy z mową i koordynacją ruchową - informuje nadkom. Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII.
Mężczyzna tłumaczył się, że spieszył się do szpitala, wioząc tam swoją chorą żonę. Razem z małżeństwem podróżowało jeszcze troje małych dzieci. Kobieta powoli traciła przytomność, miała problemy z mową i koordynacją ruchową. Wyszło na jaw, że choruje na cukrzycę i "bardzo źle się poczuła". Wśród objawów kierowca wymienił m.in. ból głowy i wymioty. Błagalnym tonem poprosił obecnych funkcjonariuszy o pomoc w sprawnym dotarciu do placówki.
- Dzielnicowi zadziałali od razu, przy użyciu sygnałów świetlnych i dźwiękowych pilotowali samochód z chorą prosto do szpitala. Tam przekazali kobietę lekarzom, którzy udzielili jej niezbędnej pomocy - relacjonuje Węgrzyniak. Dzięki szybkiej diagnozie i opiece specjalistów uratowano chorą. Okazało się, że zapadła we wstrząs hipoglikemiczny wywołany spadkiem glukozy w organizmie. W skrajnych przypadkach może on doprowadzić cukrzyka do śpiączki, a nawet śmierci.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl