RegionalneWarszawaOgromne utrudnienia po podłożeniu fałszywej bomby. Liczba takich "żartów" alarmująco rośnie

Ogromne utrudnienia po podłożeniu fałszywej bomby. Liczba takich "żartów" alarmująco rośnie

Sprawcy 70 proc. fałszywych powiadomień to mężczyźni, bardzo często nietrzeźwi

Ogromne utrudnienia po podłożeniu fałszywej bomby. Liczba takich "żartów" alarmująco rośnie

Pudełko z napisem "bomba", które ktoś zostawił w pociągu na podwarszawskiej stacji Zielonka było przyczyną ewakuacji pociągu oraz ogromnych opóźnień na trasie Warszawa - Małkinia. Zdenerwowani pasażerowie w jednym z wagonów pobili kierownika pociągu. Jak podaje policja, liczba takich powiadomień rośnie.

Szczegóły środowego zdarzenia zdradza WawaLove.pl rzeczniczka Kolei Mazowieckich Donata Nowakowska . - Do zdarzenia doszło wczoraj, po godz. 18. Po otrzymaniu sygnału o podejrzanym ładunku natychmiast wezwano policję, która zdecydowała o ewakuacji podróżnych . Nowakowska dodaje, że głupi żart spowodował ogromne trudności w komunikacji na tej trasie. - Wiele pociągów zostało odwołanych, niektóre musiały skrócić swoje trasy, dużo było opóźnionych. Setki pasażerów było zmuszonych do czekania na zakończenia akcji policji. Pytana o koszt opóźnień, Nowakowska mówi, że są niewymierne. - Trudno w złotówkach wyliczyć zdenerwowanie czy spóźnienie pasażerów Dodaje, że do zdarzenia doszło w godzinach szczytu. Akcja policji zakończyła się o 19.25.

Rzeczniczka KM dodaje też, że w jednym z pociągów trelacji Tłuszcz-Warszawa Zachodnia doszło do rękoczynów. Pasażerowie pobili kierownika pociagu. Informację tę potwierdza Jarosław Karman z biura prasowego wołomińskiej policji . - Zatrzymano trzy osoby, w tej chwili trwają czynności wyjaśniające - mówi w rozmowie z WawaLove.pl. Kierownik pociągu został odwieziony do szpitala, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Policja szuka też sprawcy "dowcipu". Za podłożenie takiej bomby grozi nawet 8 lat więzienia.

"97 proc. takich osób jest łapanych"

Jak podaje KGP, liczba takich "żartów" alarmująco rośnie. Z danych policji wynika, że w 2015 roku stwierdzono 879 takich zdarzeń, czyli o 258 więcej niż w 2014 roku (dane z ubiegłego roku są dopiero opracowywane). W Warszawie informacje o bombach trafiły m.in. do urzędów, siedziby telewizji, Giełdy Papierów Wartościowych. O ładunkach wybuchowych informowano też metro i lotniska.

Ewakuacja pasażerów pociągu czy pracowników urzędu potrafi kosztować dziesiątki, a nawet setki milionów złotych, czego zdają się nie dostrzegać "bombiarze". Kryminolog Brunon Hołyst w rozmowie z "RZ" mówił niedawno, że należałoby wprowadzić kary finansowe dla sprawców takich alarmów. - Jeśli sprawca trafi do więzienia, nie rozwiążę to problemu - mówi. Dodał, że nic tak nie przemawia do wyobraźni, jak własnie kara finansowa.

Grzegorz Cieślak, analityk ds. terroryzmu Collegium Civitas w rozmowie z WawaLove.pl podkreślał, że ważny jest tu element edukacyjny, czyli wyjaśnienie, że wywołanie takiego fałszywego alarmu rodzi poważne skutki prawne, a co więcej, odnotowanie tego przez sąd sprawi, że młody człowiek, związany z takim powiadomieniem będzie kiedyś chciał wyjechać za granicę, np. do Stanów Zjednoczonych (w USA trafi do katalogu osób powiązanych z terroryzmem), to na wizę może nie liczyć. - Nikt nie chce gościć u siebie kogoś, kto jest związany z terroryzmem, nawet jeśli ten związek jest wątły lub czysto iluzoryczny - powiedział Cieślak.

Sprawcy 70 proc. * fałszywych powiadomień* to mężczyźni, bardzo często nietrzeźwi. Przeszło 97 proc. takich osób jest łapanych.

Obraz
tłuszczbombapobicie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)