Na Żoliborzu pojawiły się karne naklejki. "Nie zajmuj miejsca należnego lokalnym mieszkańcom!"
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych oskarża o akcję... żoliborskiego radnego. - To pomówienia - mówi w rozmowie z naszą reporterką.
Na szybach samochodów zaparkowanych na warszawskim Żoliborzu pojawiły się nietypowe naklejki. "Żoliborz dla Żoliborzan. Nie zajmuj miejsca należnego lokalnym mieszkańcom!" - czytamy na wlepce. Sprawę nagłaśnia Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, wskazując na to, że za akcją mogą stać osoby powiązane z żoliborskim radnym.
OMZRiK opublikowało fotografię naklejki na swoim profilu na Facebooku. - Skrajny nacjonalizm zaczyna się od takich "niewinnych" akcji wyrzucania innych za niewłaściwą rejestrację. Potem idzie już gładko - czytamy w poście.
- Drodzy "prawdziwi żoliborzanie" Warszawę odbudowywała cała Polska jako stolicę swojego państwa. Gdyby nie ci ludzie z Rzeszowa, Radomia i Kielc mieli byście kupę gruzu w nie wasze miejsca parkingowe - podkreśla Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. * *
Początkowo Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych wskazywał na to, że w akcję mogą być zaangażowane osoby ze środowiska żoliborskiego radnego Tomasza Michałowskiego. - NOWY POMYSŁ PRAWICOWYCH RADNYCH Z ŻOLIBORZA - BĘDĄ WYRZUCAĆ Z DZIELNICY PRZYJEZDNYCH - zatytuowali w ten sposób fotografię (pisownia oryginalna - przyp. red.).
Reporterka WawaLove.pl skontaktowała się ze wspomnianym radnym. Michałowski nie krył zaskoczenia postem OMZRiK i dementuje informację podaną na Facebooku. - Nie jest to moja inicjatywa i nie wiem, kto ją organizuje. Są to pomówienia. Owszem, wielokrotnie mówiłem, że jednym ze sposobów rozwiązania największego problemu w miasta stołecznego Warszawa jest wprowadzenie rozwiązań systemowych - podkreśla.
Co to oznacza? Michałowski tłumaczy, że chodzi o wprowadzenie bezplatnej komunikacji w godzinach szczytu, czy winiety dla rejestracji spoza Warszawy, czy "charging zones", które funkcjonują w całej Europie. - Na przykład w Londynie, jeśli ktoś chce wjechać do Londynu płaci 11,25 funta - opowiada radny.
- Temat poruszony przez tą nalepkę jest istotny, tak samo jak pomysł wprowadzenia do Warszawy stref wjazdowych. O tym mówię od dwóch lat, mówiłem o tym podczas konsultacji w sprawie budowy mostu Krasińskiego, podczas sesji Rady Miasta, podczas dyskusji o smogu. Ale na pewno nie w takiej formie, jak tak ukazana na naklejce - powtarza Tomasz Michałowski.
AKTUALIZACJA: Jak udało nam się dowiedzieć, Tomasz Michałowski skontaktował się z właścicelami Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Po upomnieniu wpis na Facebooku zmienił się i nie ma wzmianki o radnym z Żoliborza. Niemniej, pod postem wciąż możemy zauważyć komenatrze, które wskazują na to, że OMZRiK początkowo sugerowało, iż w akcję dystrybucji nalepek zaangażowane były osoby ze środowiska Michałowskiego.
Przeczytajcie również: Na Żoliborzu szczury biegają między przechodniami: "w ukryciu jest ich znacznie więcej"