Na sygnale... po czekoladę. Tak pracuje stołeczna straż miejska
Może potrzebowali więcej energii, aby móc dalej wlepiać mandaty?
Jest środa, około godziny 10:00. Ulicą Puławską pędzi na sygnale radiowóz straży miejskiej – fiat panda o numerze bocznym 2232. Z włączonym kogutem mundurowi wjeżdżają na stację benzynową i dynamicznie okrążają dystrybutory z paliwem - opisuje sytuację " Fakt ".
Ciężko tu trafić na miejsce do zaparkowania. Strażnicy zostawiają więc auto w miejscu, które nie jest do tego wyznaczone. Jeden z nich wysiada, niebieski kogut wciąż jest włączony. Strażnik wchodzi do sklepu na stacji benzynowej. Kupuje czekoladę i papierosy.
Kogo ścigacie?! Po co te koguty?! - z drwiącymi uśmiechami na twarzy pytali klienci stacji benzynowej, stojący w kolejce.
Strażnicy się tłumaczą...
Jak skomentowała sprawę Jolanta Borysewicz z warszawskiej straży miejskiej, ze wstępnych ustaleń wynika, że po zakończonej interwencji strażnicy po prostu zapomnieli wyłączyć sygnały świetlne. Jak zapewniła, funkcjonariuszom zostanie zwrócona uwaga na powyższy aspekt.
A strażnicy dalej mogą robić to, na co mają ochotę.