Historyczny akt łaski. Biden zamienił karę śmierci dla 37 więźniów
Joe Biden zamienił karę śmierci na dożywocie dla 37 więźniów - informuje "New York Times". Decyzja ta jest szczególnie istotna w kontekście planów Donalda Trumpa dotyczących zniesienia moratorium na egzekucje.
Biden od dawna opowiada się za zniesieniem kary śmierci na poziomie federalnym. Wprowadził moratorium na jej wykonywanie, a teraz zamienił wyroki skazanych za morderstwa na dożywocie, bez prawa do zwolnienia warunkowego.
- Bardziej niż kiedykolwiek jestem przekonany, że musimy zaprzestać wykonywania kary śmierci na poziomie federalnym - oznajmił prezydent w oświadczeniu wydanym w poniedziałek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akt łaski nie obejmuje trzech osób winnych masowych zabójstw, w tym Dżohara Carnajewa, jednego ze sprawców zamachu bombowego podczas bostońskiego maratonu w 2013 roku. Sąd Najwyższy w marcu 2022 roku podtrzymał karę śmierci dla Carnajewa.
Trump chce rozszerzenia listy przestępstw zagrożonych karą śmierci
"NYT" przypomina, że w ubiegłym tygodniu Biden rozmawiał z papieżem Franciszkiem, który modli się o zamianę kar śmierci na dożywocie. Również katoliccy biskupi w USA apelowali o odstąpienie od egzekucji.
Donald Trump, popierający karę śmierci, wzywał do rozszerzenia listy przestępstw zagrożonych tą karą. Podczas swojej pierwszej kadencji zniósł moratorium na egzekucje.
"NYT" informuje, że Trump chce, by kara śmierci groziła m.in. nielegalnym imigrantom, którzy zabili amerykańskiego obywatela lub policjanta, a także dilerom narkotyków i handlarzom ludźmi.
Historyczny akt łaski. Poprzedni rekord należał do Obamy
12 grudnia Biden skrócił wyroki niemal 1,5 tys. osadzonym i ułaskawił 39 osób skazanych za przestępstwa bez użycia przemocy. Według Białego Domu jest to największy w historii akt łaski wydany przez prezydenta USA.
Poprzedni rekord należał do Baracka Obamy, który ułaskawił 330 osób skazanych za przestępstwa narkotykowe w ciągu jednego dnia.
Media spekulują, że Biden rozważa "prewencyjne" ułaskawienie osób narażonych na zemstę prezydenta elekta i ściganie przez nową administrację. Dotyczy to m.in. gen. Marka Milleya, którego Trump oskarżał o zdradę, oraz byłej kongresmenki Liz Cheney.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Biden ułaskawił swojego syna. Pierwsza dama naciskała na prezydenta?