Krzysztof Bosak o zamieszkach: ci ludzie są nie do końca zrównoważeni [WIDEO]
Mimo takiego oświadczenia, organizatorzy Marszu organizują zbiórkę pieniędzy na pomoc prawną dla zatrzymanych wczoraj osób
12.11.2014 11:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ludzie, którzy odpowiadają za zdemolowanie Warszawy i bójki są nie do końca zrównoważeni i agresywni - powiedział Krzysztof Bosak ze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Organizatorzy odcinają się od chuliganów, jednocześnie mają zastrzeżenia do pracy policji.
- Naszym zdaniem w Marszu wzięło udział około 100 tys. osób. Nie jest prawdą, że w Marszu biorą udział tylko mężczyźni, jak to definiują niektóre media "dobrze zbudowani". Pod koniec spotkania odbył koncert. Jesteśmy zadowoleni - podkreślił. - Jednocześnie ubolewam, że grupa chuliganów przyłączyła się, żeby demolować Warszawę - zapewnia.
Zobaczcie też: Tak policja zabezpieczała tęczę [WIDEO]
Bosak powiedział też, że każdy akt łamania prawa to problem dla organizatorów, a nie powód do dumy. - *Typowi awanturnicy (...) Ludzie ci są nie do końca zrównoważeni. Nikogo nie słuchają (...) My nie możemy ich wyłapywać, my możemy im tylko tłumaczyć i prosić, żeby zamiast kamieniami machali flagami (...) Nigdy nie zachęcaliśmy do łamania prawa osób, które chcą uczestniczyć w Marszu Niepodległości. *
Jednak uważa również, że policja podgrzała atmosferę: - Polewano wodą osoby, które szły spokojnie. Gumowe kule leciały również w stronę rodzin z dziećmi. Wydaje się, że ludzi łapano bez namysłu. Policja mówi o ponad 200 zatrzymanych, a ilu z nich wyjdzie następnego dnia bez postawionych zarzutów? - kontynuował.
Mimo zapewnień Krzystofa Bosaka, że potępia agresywną garstkę uczestników ciekawostkę stanowi fakt, iż organizatorzy Marszu Niepodległości wezwali do wpłacania pieniędzy na zapewnienie pomocy prawnej zatrzymanym wczoraj osobom.
Schizofrenia? Może podobna do tej, którą wykazał się Artur Zawisza, gdy pokazano mu w TVP. info jak straż Marszu Niepodległości wpuszcza między tłum osoby w kominiarkach (strażnicy podnosili sznur, żeby ich przepuścić). Powiedział wtedy: "Nie mogę się odnieść, bo nie znam kontekstu".
Przeczytajcie też: 276 zatrzymanych, 51 policjantów rannych. Pierwsze podsumowania