"Jestem obywatelem świata, żyję, funkcjonuję". Jak wygląda nasze podejście do niepełnosprawnych?
Boimy się patrzeć na osoby na wózkach inwalidzkich, spuszczamy wzrok na widok kogoś z wrodzonymi wadami rozwoju kończyn.
Chcą mieć prawo do szczęścia i dobrze czuć się w społeczeństwie. Rozmowa w #DzieńDobryLatoWP z Katarzyną Kucharek i Tomaszem Lesiem z Fundacji PKP oraz Tomasz Bidusiem, niepełnosprawnym rugbystą poruszającym się na wózku inwalidzkim.
Boimy się patrzeć na osoby na wózkach inwalidzkich, spuszczamy wzrok na widok kogoś z wrodzonymi wadami rozwoju kończyn. Zwykłe, obojętne lub życzliwe spojrzenie, jakim darzymy całą resztę otaczających nas ludzi, wydaje się być nie na miejscu – dlaczego? Jak łamać takie blokady?
- Największy problem jest taki, że się po prostu boimy - mówi Katarzyna Kucharek. - To nie wynika ze złej woli, tylko boimy się tego, co nieznane. Nie wszyscy mieli kontakt z osobami z niepełnosprawnością. Chcemy ich z tym oswoić. Czasem wystarczy uśmiech, pomocna dłoń i zwykła ludzka życzliwość.
- Często zdarzają się pewne niegrzeczności, czy rzeczy, których robić nie powinniśmy. To wynika z braku obycia w tych kontaktach. Słyszałem, że nagminnym problemem jest pytanie: a co ci się stało? – dodaje Tomasz Leś z Fundacji PKP. Porusza również kwestię niepełnosprawnych na rynku pracy. - Cały czas jest problem. Są gorsze współczynniki zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Tylko jedna czwarta jest aktywna zawodowo. W Unii Europejskiej, zwłaszcza w krajach skandynawskich jest ich o wiele więcej.
Tomasz Biduś, rugbysta poruszający się na wózku inwalidzkim: - Zadaniem nas wszystkich jest dać się poznać. A fajnie by było gdyby społeczeństwo chciało nas poznawać. Wszelkiego rodzaju akcje i zajęcia czy programy mają doprowadzić do tego, żeby występowała wzajemna korelacja - tłumaczy i dodaje: - Nie traktuję siebie jako osobę niepełnosprawną. Jestem obywatelem świata, żyję, funkcjonuję. Wszelkie uwagi do mnie nie docierają.