Jak w Warszawie traktujemy Romów? [List od czytelnika]
"Przez dobrych kilka minut wymyślała Romce od ku*ew. Nie zareagował nikt"
24.11.2014 10:48
Od naszego czytelnika otrzymaliśmy list, opisujący sytuację w jednym z autobusów. Publikujemy go w całości.
W ostatnich tygodniach uwaga warszawiaków została – a przynajmniej: powinna zostać – skierowana przede wszystkim na wybory samorządowe. Trudno jednak nie zauważać innych aspektów życia w mieście i zachować obojętność wobec… obojętności i niemego przyzwolenia kilkudziesięciu (!) pasażerów autobusu linii 171 na stos najgorszych inwektyw wypowiedzianych przez pijaną nastolatkę w stronę romskiej rodziny.
W gazetach od czasu do czasu można przeczytać takie czy inne historie z warszawskiej komunikacji miejskiej. Dowiadujemy się, że ludzie w autobusach – zamiast rozmawiać ze sobą – czytają książki, słuchają muzyki lub, o zgrozo, przeglądają Facebooka. Czy to dobrze, czy źle – każdy sobie sam oceni. Trudno natomiast jest się dziwić takiemu stanu rzeczy – tak po prostu jest i to nie od dzisiaj. Nie sposób wymagać od współpasażera wylogowania się z portalu społecznościowego i podjęcia z nami pogawędki.
Różne filmiki przedstawiające „niecodzienne” sytuacje w transporcie zbiorowym pojawiają się także w Internecie. W ostatnich latach było takich nagrań przynajmniej kilka, z czego największą „popularnością” cieszyło się bodaj video z autobusu linii 509 w sierpniu tego roku. Na filmiku, który obejrzała już chyba cała Polska, widać, jak kilku młodych Polaków i Ukraińców bije się i szarpie ze sobą. Po wymianie ciosów, rzucaniu butelkami i wyrywaniu sobie butów, w końcu doszli do porozumienia i pogodzili się.
Obawiam się, że w sytuacji, w której miałem nieprzyjemność brać udział kilka dni temu, prędzej ktoś sięgnąłby po telefon komórkowy i – podobnie jak w wyżej wymienionym przypadku – nagrał całe zajście niż próbował je załagodzić. A na czym ów zajście polegało? Otóż pewne młode dziewczę, w stanie wyraźnie wskazującym (ot, długi weekend), postanowiło w sposób cokolwiek nieoględny wyrazić swój stosunek do Romów. Pomiędzy nastolatką a romską kobietą doszło najpierw – z niewiadomego mi powodu – do szarpaniny. Rozdzieliłem zwaśnione strony, po czym kobieta wróciła do swoich dzieci, a dziewczyna zaczęła swoje przedstawienie.
Przez dobrych kilka minut wymyślała Romce od „ku*ew”, „brudnych szmat”, „pie*dolonych Murzynów”, „gówien” – by wymienić tylko kilka najłagodniejszych określeń. Interweniowałem trzykrotnie, dając dziewczynie do zrozumienia – najgrzeczniej jak potrafiłem – że nie jedzie sama i pewne opinie mogłaby zachować dla siebie. Skutek tych działań był jednak połowiczny, bo nastolatka co i rusz wygłaszała kolejne wiązanki. Wszystko to przy braku jakiejkolwiek reakcji któregokolwiek z pasażerów – a mimo późnej godziny, było ich około trzydziestu.
Nieistotna jest w tym momencie sytuacja Romów w Warszawie. Nie wiem, czy stanowią oni problem dla miasta – a jeśli tak, to jak duży i jaka ich część.Nie czuję się na siłach, by móc to oceniać. Wiem natomiast, że niedopuszczalne jest, by ktokolwiek mógł bezkarnie hańbić drugiego człowieka za jego pochodzenie czy kolor skóry. Brzmi to tak trywialnie i wręcz pretensjonalnie, że tym bardziej mnie przeraża, że w 2014 roku w stolicy dużego europejskiego kraju takie rzeczy wciąż się dzieją.
Nie chcę wyjść na ostatniego sprawiedliwego, bo gdyby kilku pijanych mężczyzn znieważało kogoś – nie wiem, czy byłbym taki hop do przodu. W tym wypadku było jednak inaczej – zaledwie jedna młoda dziewczyna kontra kilku Romów, a wraz z nimi kilkadziesiąt innych osób. Kobiety, mężczyźni, starzy, młodzi – wszystko jedno, nie zareagował n i k t. Można się zastanawiać, czy w takich samych warunkach znalazłby się śmiałek, który stanąłby w obronie np. atrakcyjnej brunetki. Zaryzykuję stwierdzenie, że tak. Całe szczęście dla brunetki, ale co z Romką?
.
Co o tym sądzicie?