Grzybiarz musi mieć mocne nerwy. Las lubi straszyć. Grzyby jak z horroru
Grzyby potrafią cieszyć, napawać zbieracza dumą, rozczulać swoją niezwykłą urodą. Ale mogą też nieźle napędzić stracha. Wśród leśnych ścieżek i zagajników przeżyć można sceny jak z horroru.
Grzybobranie to zajęcie dla ludzi o... mocnych nerwach. Grzyby lubią napędzić stracha. Trzeba mieć wszystko pod kontrolą, nie tylko z uwagi na stan żołądka, ale również i stan psychiki. Nie wolno wpadać w panikę na widok "trupich palców", "mózgownicy" poza czaszką lub "uszu" rosnących wprost na pniu drzewa.
- Paluchy znałem wcześniej, ale spotkałem je na żywo pierwszy raz. Nie rosły aż tak fotogeniczne, jak im się zdarza - opowiedział nam Dariusz Sekuła, fotograf i obserwator przyrody, z wyjątkowym talentem wyszukujący podobne ekstrawagancje flory i fauny. - Czasem faktycznie zdarza się ludziom znaleźć w lasach takie okazy, że można oszaleć na sam widok. Są jak z horroru.
Mowa o próchnilcach maczugowatych, grzybach potocznie nazywanych palcami umarlaka. Można mieć wrażenie, że mamy przed oczyma palce rąk lub stóp gnijącego truposza. Fioletowe, prawie widać paznokcie. Wyłażą i straszą, że oto widzimy umarlaka, który usiłuje wydostać się spod ziemi. Na dodatek próchnilce lubią porastać stare drewno, więc jeśli zagoszczą na deskach, mogą wyglądać, jak palce wystające z rozsypującej się trumny.
Poszczególne "palce" próchnilca mogą mieć około 8 cm długości, a ich średnica wynosi od 1 do 3 cm. Najczęściej ich barwa jest brązowa lub czarna, ale zdarzają się odcienie mające nieco bardziej zielonkawy lub niebieskawy odcień.
Grzyb - nie ma się co dziwić - jest niejadalny. W Polsce jest na tyle powszechny, że uznaje się go za gatunek pospolity i nie podlega on ochronie.
Grzybobranie 2021. Grzybiarz musi mieć mocne nerwy. Las lubi straszyć
Smakowitym znaleziskiem jest natomiast dziwny, mózgowaty, kłębiasty kształt, zwany kozią brodą, siedzuniem lub szmaciakiem. Jeszcze kilka lat temu delektować się nim byłoby nieładnie, bo podlegał ochronie. Jednak gatunek zregenerował się i tego grzyba o ciekawej postaci można bez skrupułów zabrać do domu i przygotować jak kanię lub innych przedstawicieli leśnego runa. Trzeba tylko bardzo starannie wypłukać "mózgowe zwoje" z piasku, bo może on popsuć przyjemność konsumowania.
Diabelski grzyb trafił się także naszemu czytelnikowi. Pan Jarosław znalazł okratka australijskiego, w jak najbardziej polskim lesie.
- Sprzątałem właśnie, zobaczyłem takie coś w zaroślach. Nie wiedziałem w pierwszej chwili, co to jest. Dwa grzyby rosły koło siebie. Zrobiłem zdjęcia, potem sprawdziłem, że trafił mi się niezły okaz.
Okratek, zwany też diabelskimi palcami, faktycznie pochodzi z egzotycznych stron. Ale już dawno temu musiał przypadkiem, trafić do rodzimych lasów. Ponoć roztacza wokół siebie diabelski zapach, bo pachnie zgniłym mięsem. I choć ponoć jest jadalny, jakoś nie zachęca do spróbowania.
Młody grzyb ma kulisty kształt, otoczony jest galaretowatą warstwą. Owocniki, nazywane czarcimi jajami, z czasem pękają i wtedy przybierają postać krwawej ośmiornicy. W Polsce nie jest grzybem chronionym jako gatunek migracyjny, ale na niektórych kontynentach wpisano go na czerwoną listę.
Grzybobranie 2021. Grzybiarz musi mieć mocne nerwy. Las lubi straszyć
W lesie można się też natrafić na bardzo nieprzyzwoite okazy. Bardzo bezwstydny oraz bardzo śmierdzący jest sromotnik smrodliwy. Naukowe nazwy nie pozostawiają wątpliwości co do jednoznacznego skojarzenia. Phallus, Phallaceae, Phallales, Phallomycetidae zasłużył na to określenie swoim kształtem. Ale też polska nazwa sromotnik odnosi się do staropolskiego słowa określającego osobę okrytą hańbą lub siejącą zgorszenie.
Jest to grzyb o nietypowej budowie. Owocnik młodych okazów jest kulisty lub jajowaty, barwy białej lub kremowej, czasami z żółtym odcieniem. Częściowo jest ukryty pod ziemią. W trakcie rozwoju jajo pęka i pojawia się bardziej już typowy owocnik dojrzały, który wydziela wyczuwalny z daleka, nieprzyjemny, przypominający padlinę zapach. I dlatego lubią go muchy, które pracowicie roznoszą zarodniki. Oraz - od pewnego czasu - bardzo doświadczeni grzybiarze, skupieni w stowarzyszeniach, grupach, kompaniach. Stosują jadalne części owocnika w obrzędzie wtajemniczenia grzybiarskiego.
To nie koniec potworności, jakie czyhają w polskich lasach. Kto jednak natrafi na uszy, wyrastające wprost na pni bzu, może mieć powód do radości. To uszak - grzyb jadalny, który wygląda odcięte ludzkie ucho, przyczepione do pnia drzewa.
To ceniony na Wschodzie dodatek do dań. Czasem można go kupić w postaci suszu w sklepach z azjatycką kuchnią. Ma walory zdrowotne dla układu odpornościowego.
Takie leśne potworności przypominają, że z grzybami nie ma żartów. Warto trzymać się zasad i nie brać nigdy do koszyka okazu, który budzi podejrzenia.