Antyaborcyjna furgonetka stanęła przed szkołą. Uczniowie powiedzieli "dość"
Przed liceum im. Bolesława Prusa w Warszawie stanął wóz dostawczy z kontrowersyjnym zdjęciem płodu po aborcji. Straż miejska, pomimo zgłoszenia, nie mogła nic zrobić. Samochód był zaparkowany zgodnie z prawem. Uczniowie postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce.
23.01.2019 | aktual.: 23.01.2019 11:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy służby zawiodą, można liczyć na młodzież. Udowodnili to uczniowie szkoły znajdującej się na Saskiej Kępie. Na parkingu tuż przy murach ich liceum stanęła furgonetka jednej z antyaborcyjnych fundacji. Wozy pełnią funkcję ogromnych billboardów, przedstawiających efekty usunięcia płodu. To część kontrowersyjnej kampanii społecznej "Stop aborcji!".
Licealiści zgłosili pojazd z drastycznymi zdjęciami do straży miejskiej i poprosili o usunięcie go sprzed budynku. Funkcjonariusze nie mogli jednak odholować wozu, ponieważ był zaparkowany prawidłowo. "Mijali go oburzeni przechodnie, były zgłoszenia do straży miejskiej, na policję. Wiadomo - nic z tego nie może wyniknąć, nie ma narzędzi" - pisała Iwona Szymanik na Facebooku.
Na dużej przerwie część uczniów podjęła decyzję o interwencji. Chcieli dzięki temu wyręczyć służby. Wykorzystali to, co mieli przy sobie: kartki z testami z matematyki, rolkami papieru toaletowego i taśmą klejącą. "W 20 minut było po sprawie. Samochód nie uszkodzony, ale unieszkodliwiony stoi tam żałosny i ośmieszony" - relacjonuje kobieta. To zdjęcia jej autorstwa zostały udostępnione w mediach społecznościowych ponad tysiąc razy.
Skontaktowaliśmy się z panią Iwoną, która w rozmowie z WawaLove podkreśliła, że podczas tej spontanicznej akcji wszystko przebiegło kulturalnie i bez wulgaryzmów, a uczniowie biorący udział w oklejaniu byli pełnoletni. Zaznaczyła też, że hasło przeciwników aborcji zostało zastąpione innym: "Prus przeciwko głupocie".
Zdaniem uczniów z warszawskiego liceum taki samochód w ogóle nie powinien poruszać się po drogach. Dali temu wyraz naklejając na furgonetce kartki z pouczeniami o konsekwencjach karnych za sianie zgorszenia w miejscu publicznym. Według kodeksu wykroczeń, taki czyn jest zagrożony karą aresztu, ograniczeniem wolności lub grzywną.
Jak udało się nam ustalić, antyaborcyjna ciężarówka zniknęła z parkingu jeszcze tego samego dnia.
Zobacz także
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Jerzy Owsiak wraca. Adam Bielan komentuje