Anin. Zadźgał kolegę i zakopał w lesie. 34‑latek zatrzymany
Bezwzględnie pozbył się znajomego. Zadał mu śmierć kilkoma ciosami noża. Zwłoki zawinął w dywan, a potem wywiózł do lasu w okolicach Anina i zakopał. Stołeczni policjanci zatrzymali sprawcę zbrodni.
Do tego tragicznego zdarzenia doszło w noc sylwestrową. Od tamtego czasu Dariusza K. szukała rodzina i przyjaciele, wstrząśnięci tym, że 31 grudnia zamilkł jego telefon i wszystkie konta na mediach społecznościowych. Znajomi stworzyli nawet zbiórkę funduszy i wynajęli detektywa, który miał pomóc w wyjaśnieniu zagadki zniknięcia 34-letniego mężczyzny.
Ustalono, że ostatniego dnia grudnia Dariusz widziany był na ulicy Marymonckiej - pod tym adresem spędził też wieczór przed zaginięciem, w mieszkaniu swojej przyjaciółki Moniki. Razem z parą byli tam jeszcze rówieśnik Dariusza, Tomasz B. i 38-letni Paweł Z.
Koło północy kobieta wyprosiła wszystkich trzech mężczyzn z domu. Przenieśli się więc do innego mieszkania przy tej samej ulicy, którego gospodarzem był jeden z nich. Pili alkohol.
Dalsze wydarzenia wyjawili B. I Z. w połowie lutego, po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy Wydziału Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Nad ranem gospodarz mieszkania zasnął. Wtedy między Dariuszem K. i Tomaszem B. miało dojść do sprzeczki i szarpaniny, podczas której Dariusz K. miał próbować użyć noża, ale przeciwnik wyrwał mu ostre narzędzie i w odwecie dźgnął go w szyję. Cios okazał się być śmiertelny.
Chwilę wcześniej odgłosy awantury zbudziły gospodarza. Mężczyźni twierdzą, że nie zareagowali racjonalnie, byli w szoku i dalej spożywali alkohol. Potem - nie wiadomo po upływie ilu godzin lub dni - postanowili zawinąć zwłoki w dywan, szczelnie owinąć folią malarską i uprzątnąć.
Anin. Zadźgał kolegę i zakopał w lesie. 34-latek zatrzymany
W tym celu 4 stycznia Tomasz B. kupił samochód kombi volvo V70 i pożyczył od znajomego łopatę, wyjaśniając, że planuje zakopać zwłoki psa. Mężczyźni pojechali do Międzylesia. Tam na odludziu wykopali dół i wrzucili ciało znajomego.
Volvo sprzedali zaraz na złom, wcześniej uszkadzając je. Liczyli, że zniszczony wóz zostanie zniszczony, co sprawi, że znikną ślady przewożenia zwłok. Jednak kupujący uznał, że usterka jest błaha, została spowodowana celowo, więc nie wpłynie na sprawność wozu w przyszłości. Naprawił pojazd i sprzedał. Teraz to auto zostało zabezpieczone na potrzeby prokuratorskiego śledztwa, poddano je oględzinom i pobrano próbki do badań.
Zanim jednak do tego doszło, policję o najgorszych przypuszczeniach zawiadomił prywatny detektyw, wynajęty przez krewnych ofiary. Podczas śledztwa policja ustaliła, że Tomasz B. sprzedał swoje mieszkanie za 210 tysięcy złotych i planuje wyjechać za granicę. 34-latek został zatrzymany 12 lutego, gdy wychodził od notariusza. Pieniądze ze sprzedaży mieszkania zostały zabezpieczone na potrzeby śledztwa. Paweł Z. został zatrzymany dzień później. Jemu prokurator przedstawił zarzut pomocy w zacieraniu śladów i ukryciu zwłok oraz niepowiadomienie organów ścigania o zabójstwie. Tomasz B. odpowie za zbrodnię. Mężczyźni przyznali się do zarzucanych im czynów.
Jak podaje stołeczna policja, miejsce ukrycia zwłok wskazał B. Obok zakopanego ciała Dariusza K. był także jego plecak z rzeczami osobistymi oraz nóż, prawdopodobne narzędzie zbrodni. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Podejrzanym grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.