5-latek czekał na pomoc lekarską 14 godzin. Trzeba było jechać do Radomia!
W Warszawie brakuje lekarzy? Co na to NFZ?
Pięcioletni chłopiec z Warszawy skaleczył się w oko podczas wieczornej zabawy. Rodzice zawieźli go najpierw do Szpitala Bródnowskiego - czytamy na stronie wiadomosci.onet.pl .
Czytaj również: Pacjenta z tętniakiem odesłano na stację benzynową po leki przeciwbólowe***__*
Tam dowiedzieli się, że oko trzeba zszyć, jednak nie u nich - szpital nie ma bowiem anestezjologa. Dyżurująca lekarka poradziła, aby udać się... do Radomia , bo w Warszawie w innych placówkach też będzie o specjalistę ciężko. Dodała też, że lepiej pojechać samochodem, bo na karetkę długo poczekają...
Do radomskiego szpitala rodzice z dzieckiem dojechali dopiero po północy, ale tutaj też pojawił się problem. Okazało się, że nikt nie uprzedził lekarza dyżurnego i będzie trzeba poczekać do rana. Ostatecznie, pięciolatkowi udzielono pomocy dopiero o godzinie 9:00 - 14 godzin od wypadku.
Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka mazowieckiego NFZ przyznała, że problem na który natrafili rodzice poszkodowanego pięciolatka rzeczywiście występuje. Jak wyjaśniła, Fundusz nie może zmusić szpitali do zawierania kontraktów.
Pięciolatek po wykonaniu zabiegu czuje się dobrze.
Czytaj również: Stali od 3 w nocy w kolejce, aby zapisać się do lekarza