Kliczkowie walczą o demokrację
W zeszłym roku, niedługo przed zapowiedzianą na 10 września walką z Tomaszem Adamkiem, Witalij Kliczko przerwał treningi. Pojechał na Ukrainę zademonstrować poparcie dla aresztowanej Julii Tymoszenko. Starszy z braci Kliczko twierdził wtedy, że w jego ojczyźnie toczy się ważniejszy bój - walka o demokrację. Od tamtej pory kilkukrotnie nawoływał do uwolnienia byłej premier.
Wcześniej, w 2004 roku obaj bracia poparli Pomarańczową Rewolucję, ale to właśnie zawód postawą "pomarańczowych" po wyborach sprawił, że Witalij zaangażował się w politykę. Starszy z braci od lat jest "obywatelem świata", Zachód zna z autopsji i pewnie dlatego chciałby walczyć z rozbuchaną biurokracją i korupcją.
Boks jest sportem, w którym na ringu trzeba liczyć wyłącznie na siebie, ale w polityce próżno szukać swoich szans w działaniu w pojedynkę. Czy Witalij Kliczko zostanie graczem zespołowym? Kolejny test przejdzie jeszcze w tym roku. Chce wystartować w wyborach na burmistrza Kijowa. W 2005 roku już raz przegrał walkę o władzę w stolicy.
Na zdjęciu: Bracia Kliczko, Władimir (z lewej) i Witalij, wspierają główne postacie Pomarańczowej Rewolucji - Julię Tymoszenko i Wiktora Juszczenkę.