Wałęsa: niech PiS się dalej błaźni, to chorzy ludzie. Ale teraz nic się z tym nie zrobi
Musimy inną taktykę zastosować. Kiedy przyjdzie czas, przejmiemy władzę od nich i rozliczymy ich na ich prawie - stwierdził Lech Wałęsa, komentując nowe ustawy PiS o sądownictwie. Były lider "Solidarności" mówił też, że Jarosław Kaczyński "finalnie chce być na Wawelu". Dziwił się, że Kościół pozwala na miesięcznice smoleńskie, bo "według katechizmu żałoba trwa rok".
13.07.2017 | aktual.: 14.07.2017 11:23
Lech Wałęsa jest sceptyczny jeśli chodzi o siłową konfrontację z władzą, protesty też nie budzą jego dużego entuzjazmu. - Musimy inaczej walczyć, bo PiS ma większość w parlamencie. Nie możemy stawiać na konfrontację, bo oni mają wojsko, jesteśmy na przegranej pozycji - mówił Wałęsa.
Podkreślał, że potrzeba innej strategii, lecz nie podał żadnych konkretów, tylko we właściwym sobie stylu stwierdził, że "gdyby to on sterował, to by przesterował i PiS-u dawno by nie było". Laureat Pokojowej Nagrody Nobla uważa, że "ogramy ich pokojowo, że będą wyć przez sto lat".
- Niech dalej się błaźnią. Potem my skorzystamy z tych praw i rozwiążemy ich problemy na ich prawie. Mówiłem już wcześniej, że będą chcieli zrobić zamach stanu. Mówiłem, że to bardzo niebezpieczni, chorzy ludzie, ale nie byłem słuchany i mamy to, co mamy. Musimy to przeżyć. Musimy z tym walczyć. PiS ma większość w parlamencie i nic się z tym nie zrobi. Trzeba się zająć innymi sprawami, które jutro będą skuteczne - powiedział, odnosząc się do przegłosowanej w środę ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej i przedstawionych przez Prawo i Sprawiedliwość tego samego dnia wieczorem propozycjach zmian w Sądzie Najwyższym.
"Kobiety wróciły do domów i pichcą przy garach"
Były przywódca "Solidarności"nie szczędził gorzkich słów uczestniczkom "Czarnego Protestu". - Dobrze go zorganizowały, ale nie dokończyły protestu, tak, żeby tamci wyskakiwali przez okna. One wróciły do domów i pichcą przy garach - stwierdził.
Wałęsaskrytykował miesięcznice i zachowanie Jarosława Kaczyńskiego. - Mnie uczono, że żałoba trwa do roku. Dziwi mnie, że Kościół na to pozwala, najwyraźniej hierarchowie nie nauczyli nas katechizmu - powiedział były opozycjonista, który obiecuje, że 10 sierpnia pojawi się na manifestacji, mimo problemów zdrowotnych.10 lipca też miał protestować, ale w końcu był hospitalizowany.
Monika Olejnik zapytała noblistę o komentarz do słów Kaczyńskiego: "Ale sobie znaleźli autorytet". - Nie zamienię swojego autorytetu na dziesięciu Kaczyńskich - powiedział Wałęsa.
Monika Olejnik zaczęła wypytywać Wałęsę o współpracę z SB w przeszłości. Kiedy ironizował: "To bezpieka wykonywała moje polecenia, a nie ja. Chciałem pieniądze? To mi dawali. Chciałem mieszkanie?", dziennikarka zapytała "to Pan brał pieniądze?". Wtedy Lechowi Wałęsie puściły nerwy. "Co Pani p...y" - oburzył się były prezydent. Dziennikarka nie kryła zdziwienia i zwróciła uwagę, że jej gość zachował się niegrzecznie i zażądała przeprosin. Wałęsa postanowił zreflektować się i podkreślił, że ich stosunki od wielu lat są przyjacielskie.