"Wałęsa i Walentynowicz powinni podać sobie ręce"
Metropolita lubelski abp Józef Życiński uważa,
że Lech Wałęsa i Anna Walentynowicz powinni sobie podać ręce na
znak pokoju. Jego zdaniem właściwą postawą "ludzi symboli" - jak
nazwał legendy polskiej opozycji - jest dążyć do "jednania,
godności, przypomnienia o tym, co najbardziej istotne".
11.06.2007 | aktual.: 11.06.2007 15:33
Abp Życiński skomentował w ten sposób konflikt między Wałęsą a Walentynowicz. Były prezydent, po opublikowaniu w Internecie ponad 500 stron dokumentów otrzymanych z IPN oczekuje przeprosin, za oskarżanie go o współpracę z SB; Walentynowicz nazwała jednak Wałęsę zdrajcą i powiedziała, że "powinien być oskalpowany, a nie przeproszony".
Metropolita lubelski powiedział, że "pociesza się", iż wypowiedź Walentynowicz "była wyrazem odreagowywania pewnych sytuacji".
Uważam, że chrześcijańską reakcją na te stworzone już obecnie fakty byłoby wspólne uczestnictwo pana Lecha i pani Anny w mszy świętej, w której by sobie szczerze mogli podać ręce przekazując znak pokoju i szczerze dać wyraz jedności w Chrystusie. To byłaby tradycja tej solidarności, która jednoczyła nas podczas Eucharystii, gdy rodził się ruch ["Solidarność"] - powiedział metropolita.
Jeśli schodzimy na teren indiańskich bitew odwołując się do skalpowania, mówimy obcym językiem i występujemy w roli ostatnich Mohikanów cywilizacji nienawiści. Ten język obcy jest środowiskom kościelnym i środowiskom chrześcijańskim, dlatego też jego ocena musi być jednoznaczna - dodał abp Życiński.
Lech Wałęsa opublikował w internecie materiały, które otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej. Liczy, że po ich lekturze Walentynowicz i małżeństwo Gwiazdów, którzy według niego byli manipulowani przez SB, "przeproszą go i oddadzą Ordery Orła Białego".
Anna Walentynowicz oświadczyła, że nie czytała i nie zamierza przeczytać opublikowanych materiałów z IPN. Wcześniej w Radiu RMF FM powiedziała, że nie przeprosi Lecha Wałęsy. Za co mam go przepraszać? Że przywieźli go motorówką, a on zrobił sobie skok przez płot? I co jeszcze? Niech on będzie szczęśliwy, że jeszcze nie dostał w czapę. Powinien być oskalpowany, a nie przeproszony - powiedziała RMF FM Walentynowicz.