Waldemar Kuczyński: Huzia na oblata!
W "Poranku w Toku" sporo uwagi poświęcono Michałowi Królikowskiemu, wiceministrowi sprawiedliwości. Mówi się o nim już od jakiegoś czasu w związku z pracami Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. A także w związku z ukazaniem się jego rozmowy-rzeki z arcybiskupem Henrykiem Hoserem. Przy okazji wyszło, że jest oblatem benedyktyńskim, czyli zakonnikiem bez święceń. Mówi się, to źle powiedziane, raczej krzyczy, dlaczego taki gość jest jeszcze wiceministrem! I w takim tonie mówiono o nim także u Jacka Żakowskiego w TOK FM włącznie z prowadzącym. Najbardziej zdziwił mnie poseł PO Andrzej Halicki, który głosem ściszonym, ale bardzo stanowczym powiedział, że minister Biernacki powinien Królikowskiego zwolnić. Dlaczego? - zastanawia się Waldemar Kuczyński w felietonie dla WP.PL.
Zajrzałem do jego biogramu w Wikipedii. Człowiek w wieku mojego najmłodszego dziecka, o ładnej harcerskiej biografii, świetnie wykształcony, imponujący pracowitością zawodową. Słuchałem w telewizji opinii o nim, także znanych osób o innych niż on poglądach. Były zgodne, że to jeden z najbardziej utalentowanych prawników młodego pokolenia. Fakt, związany z zakonem benedyktynów, nie ślubami, lecz przyrzeczeniem dawania świadectwa swym poglądom, akurat zbieżnym z benedyktyńskimi. Co w życiu tego ciekawie już zapowiedzianego człowieka jest takiego, by uniemożliwiało mu karierę w administracji państwowej? By miał być objęty rodzajem "berufsverboten", zakazu zatrudnienia za poglądy? Jeżeli tak miałoby być, to zasada powinna obowiązywać we wszystkich kierunkach. Nie pamiętam, ale chyba nie było wielkiego krzyku, że pełnomocnikiem rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn w rządzie Marka Belki została Magdalena Środa, działaczka feministyczna o bardzo stanowczych poglądach. A jeśli były protesty, to miały
takie samo uzasadnienie, jak obecna niemal już nagonka na ministra Królikowskiego.
W poglądach nie tak całkowicie, ale jednak jestem dość odległy od ministra. Ale jesteśmy obywatelami tego samego państwa. Bardzo bym się źle w nim czuł widząc, że ludziom inaczej niż ja myślącym stawia się szlaban w dostępie do jego stanowisk kierowniczych. Podobnie, jak wtedy, gdyby robiono to myślącym, jak ja. Przy czym doskonale rozumiem, że rząd lewicowy nie musi tolerować na politycznych stanowiskach takich osób, jak pan Królikowski, podobnie, jak rząd prawicowy takich osób, jak Magda Środa. Szczebel polityczny zawsze jest dostosowywany profilem poglądów i osób do rodzaju rządu. Ale w przypadku obecnego wiceministra sprawiedliwości sytuacja jest zupełnie inna. Ponieważ jest głęboko wierzącym katolikiem, to w ogóle nie powinien mieć dostępu do pracy w kierownictwie państwa. To czysta dyskryminacja! Czym się różni intensywność zaangażowania oblata Królikowskiego w katolicyzm, od intensywności zaangażowania Magdy Środy w feminizm? Tylko obiektem zaangażowania.
Jak napisałem wyżej, zdumiało mnie to kategoryczne "zwolnić" wypowiedziane przez Andrzeja Halickiego, posła partii, jak by nie było nie lewicowej. To przy okazji pokazuje, jak głębokie jest pęknięcie w tej partii. Wyobrażam sobie, jak te słowa odbierze Marek Biernacki. Ale chodzi o co innego. Mamy w Polsce różne poglądy i światopoglądy. Wszystkie te, którym na drodze nie stoi prawo, powinny, w zależności od woli społecznej, wyrażającej się w wyborach, mieć możność wyrażenia się także we wpływie na kierowanie państwem i kształtowanie rzeczywistości. Może nam się to nie podobać. Pan Królikowski, jako wiceminister może oczywiści być krytykowany i nawet atakowany. To prawo każdego z nas w wolnym kraju. Nie może być dyskryminowany dlatego, że wierzy i daje temu wyraz.
Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski