Wadliwy sprzęt narażał żołnierzy w Afganistanie?
Do warszawskiej siedziby firmy PIMCO zajmującej się handlem bronią wkroczyli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Zabezpieczyli komputery i dokumenty, m.in. systemu wykrywania skażeń chemicznych Cherdes. Te urządzenia od PIMCO kupiło wojsko. Są montowane na rosomakach używanych w Afganistanie.
21.10.2010 | aktual.: 21.10.2010 10:18
Z informacji gazety wynika, że ABW działała na polecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Nie mogę ujawnić żadnych informacji, śledztwo objęte jest klauzulą ściśle tajne - ucina płk Dariusz Knapczyński z prokuratury. Podkreśla, że nikomu nie postawiono zarzutów.
Wojskowi śledczy badają m.in. dwa wątki: narażenia polskich żołnierzy na niebezpieczeństwo oraz korupcji. Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że sprawa rozpoczęła się rok temu. Wówczas do SKW zgłosił się były pracownik firmy PIMCO. Twierdził, że urządzenia Cherdes działają źle. - Zostało to potraktowane bardzo poważnie, ponieważ dotyczy bezpieczeństwa naszych żołnierzy - mówi "Rz" osoba znająca sprawę.
Kontrwywiad stwierdził, że system bywa zawodny. Również odpowiedzialne za misję w Afganistanie Dowództwo Operacyjne przyznało, że część urządzeń zamontowanych na rosomakach jest niesprawna. Jednak nie chce podawać szczegółów. - Z uwagi na bezpieczeństwo żołnierzy oraz prowadzonych operacji - tłumaczy mjr Mirosław Ochyra, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego.
Przedstawiciele firmy PIMCO nie chcieli oficjalnie rozmawiać z "Rzeczpospolitą". Nieoficjalnie zapewniają, że system działa dobrze. Przed zakupem tego sprzętu pozytywne opinie na jego temat wydał gen. Marek Witczak, ówczesny szef Obrony przed Bronią Masowego Rażenia Sztabu Generalnego. Pytany przez gazetę generał stwierdził: - Nic nie wiem o śledztwie, jestem w szpitalu.
NaSygnale.pl: Zabił żonę, bo od niego uciekła; "to sprawa honorowa"