Wacław Berczyński: to ja wykończyłem caracale
Przewodniczący podkomisji smoleńskiej stwierdził, że to on przyczynił się do zerwania kontraktu na caracale dla polskiej armii. Wyznał też, że czasem kłóci się z szefem MON Antonim Macierewiczem.
14.04.2017 | aktual.: 14.04.2017 12:17
Wacław Berczyński bez ogródek przyznaje w rozmowie z "dziennikiem Gazetą Prawną", że nie był w Smoleńsku, bo "nikt mnie tam nie zaprosił, nikt mi tego nie zaproponował". Dodał też, że nie podejmowano żadnych starań, by taką wizytę zorganizować. Zapewnił jednak, że taka wizyta, oględziny skladowanego w hangarze wraku prezydenckiego Tu-154, który rozbił się w Smołeńsku 10 kwietnia 2010 roku, nie pomogłaby w pracach podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, której przewodniczy.
Pytany przez Magdalene Rigamonti czy wywołuje wojnę polsko-rosyjską, pokazując film o pracach podkomsji i mówiąc o tym, że doszło w Smoleńsku do zamachu, odparł, że nie. - Moim zadaniem jest ustalenie przyczyn katastrofy - zapewnił Berczyński.
Berczyński: mam 100 proc. pewności, że Tu-154 rozpadł się w powietrzu
Przewodniczący smoleńskiej podkomisji stwierdził, że ma 90 proc. pewności, że rosyjscy kontrolerzy umyślnie źle sprowadzali Tu-154, i 90 proc. pewności, że w samolocie wybuchł ładunek. - Natomiast mam zdecydowanie większą pewność, jeśli chodzi o rozpad samolotu w powietrzu - powiedział w wywiadzie dla "DGP". - Blisko 100 proc., że samolot rozpadł się w powietrzu, a nie na skutek uderzenia w brzozę. Nie! Mam 100 proc. pewności, że rozpadł się w powietrzu - dodał.
Berczyński, który oprócz przewodniczenia podkomisji smoleńskiej pełni równiez funkcję prezesa rady nadzorczej Wojskowych Zakladów Lotniczych nr 1 w Łodzi, opowiedział "DGP" jak doszło do tego, że objął tę funkcję.
Berczyński o caracalach: powiedziałem, że to przekręt
- Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie. Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba - mówił Berczyński. - Markowi Pyzie w piśmie „wSieci” powiedziałem, że to jest przekręt, że Polska nie może tak strasznie przepłacać – i się zaczęło. To był kwiecień 2015 r., jeszcze rządziła PO. Potem wybory wygrał PiS, ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który powiedział: „Bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców”. I tak, krok po kroku, zaproponowano mi, bym włączył się w pracę w WZL w Łodzi, w których powstają właśnie helikoptery. I powiem pani, że z przyjemnością się zgodziłem.
Przewodniczący komisji smoleńskiej wyznał, że w WZL zarabia 3 tysiące zł miesięcznie. - W Boeingu zarabiałem 100 dol. za godzinę, więc w zasadzie nie ma o czym mówić. Kilka lat temu w Stanach przeszedłem na emeryturę - dodał, zaznaczając, że nie pracuje w Zakładach "dla pieniędzy".
Berczyński w egzekutywie partyjnej: byłem, żeby rozbijać od wewnątrz
Berczyński opowiedział także Magdalenie Rigamonti o swojej emigracji z Polski w grudniu 1981 roku, tuż przed stanem wojennym - najpierw do Włoch, do obozu dla uchodźców. Prowadząca rozmowę przypomniała mu, że w tym czasie robił w Łodzi karierę naukową, był członkiem PZPR i członkiem egzekutywy partyjnej. - Przez bardzo krótki okres - stwierdził. - Po to, żeby rozbijać to od wewnątrz, bo wtedy byłem też szefem Solidarności w moim instytucie - zapewnił.
Berczyński o Macierewiczu: czasem się z nim kłócę
Szef podkomisji smoleńskiej ocenił, że z ministrem Macierewiczem łaczy go "relacja przyjacielska". - Uważam, że to jest wybitny człowiek, nieludzko pracowity. Pani sobie nie wyobraża, ile on pracuje. Wczoraj był w Kosowie, wrócił do Warszawy i pracował do nocy. My tu siedzimy czasami do drugiej w nocy - mówił Berczyński. Dodał, że to "bardzo miły ciepły człowiek". Zapewnił, że bardzo go lubi, ale czasem się z nim kłóci. - Kiedy mam inne poglądy niż on, to mówie o tym głośno - dodał.
- Nie, na razie nie - odparł pytany, czy gdzieś w zajmowaniu się katastrofą smoleńską popełnił jakiś błąd. - Jestem bardzo ostrożny. Mam poczucie, że z tej pracy w Polsce się wywiążę - stwierdził.