W UB były liczne "wtyczki" podziemia
W latach 1944-1947 w UB były dziesiątki, jeśli nie setki, "wtyczek" niepodległościowego podziemia, których nieocenione zasługi wciąż nie są dobrze znane - pisze historyk w najnowszym, 4. numerze "Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej".
25.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Opisując sprawę "wtyczek", Tomasz Balbus z wrocławskiego oddziału IPN podkreślił, że penetracja struktur służb specjalnych przez byłych żołnierzy AK pozostaje jakby w cieniu odwrotnego i naturalnego, ostatnio stopniowo poznawanego, zjawiska instalowania agentury UB w różnych środowiskach konspiracyjnych.
Tymczasem, jak wynika z artykułu Balbusa, "wtyczek" podziemia w UB było wiele: "dziesiątki, jeśli nie setki". Ocalili życie wielu osobom zagrożonym aresztowaniem, wieloletnim więzieniem lub karą śmierci. Oddali nieocenione przysługi podziemiu niepodległościowemu. Zrobili wiele, a wiemy o nich bardzo mało - oceniał historyk.
Wśród przykładów takiej działalności, uwagę zwraca łączniczka AK Emilia Marszałek, skierowana w 1945 r. przez brata - organizatora siatki "Wolność i Niezawisłość" w Rzeszowskim - do pracy w UB w Rzeszowie. Dzięki jej informacjom, wielu żołnierzom AK udało się uniknąć aresztowania i wywózki do łagrów w Związku Sowieckim. Zdekonspirowana i poddana ciężkiemu śledztwu, została skazana na śmierć, ale potem ułaskawiona. Śmierci nie uniknął zaś ulokowany w centrali UB w Warszawie Wacław Alchimowicz, który przekazywał "WiN" m.in. materiały o pracy UB oraz o sowieckich wojskach w Polsce.
Szczególnie cennym informatorem "WiN" pozyskanym w rzeszowskim UB był absolwent szkoły NKWD w Kujbyszewie Lesław Gawalewicz, który wraz z żoną przekazywał informacje m.in. o zamiarach UB. Zdekonspirowany w 1951 r., dostał 15 lat. Do dziś nieznana pozostaje osoba o kryptonimie "Alfa", współpracownik "WiN" w rzeszowskim UB, w którym takich "wtyczek" było stosunkowo najwięcej.
W artykule opisano także penetrację przez ludzi podziemia innych organów władzy. Np. w latach 1945-47 wiceprezydentem Legnicy (gdzie stacjonował silny garnizon wojsk sowieckich) był major Narodowych Sił Zbrojnych Władysław Dybowski. Przekazywał on konspiracji narodowej m.in. dane o dyslokacji sztabu marszałka Konstantego Rokossowskiego. W 1947 r. Dybowski został razem z synem zamordowany w więzieniu UB na Mokotowie w Warszawie.
Balbus kończy swój artykuł stwierdzeniem, że zjawisko współpracy funkcjonariuszy SB i PZPR z podziemiem, chociaż w skali nieporównywalnie mniejszej niż w latach 1944-47, występowało w latach 80. Informatorzy podziemnej "Solidarności" pracowali m.in. w SB w Gdańsku, Komitecie Wojewódzkim PZPR we Wrocławiu oraz sztabie Śląskiego Okręgu Wojskowego - napisał historyk. (mag)