W tym europejskim kraju wrze. Czuć to na każdym kroku
Mołdawscy deputowani zatwierdzili nowy rząd, na czele którego stanął Dorin Recean. Nowy premier ma przed sobą poważne wyzwanie. Przede wszystkim dlatego, że Rosjanie mogą szykować przewrót w tym kraju. W Naddniestrzu i Gagauzji wyraźnie czuć "ruski mir". - Nie da się ukryć, że w Mołdawii są wielkie obawy w związku z tym, co może się wydarzyć - mówi Wirtualnej Polsce dziennikarz Biełsatu Jakub Biernat.
- W Mołdawii można odczuć, jak duża część kraju znajduje się dziś pod wpływem "ruskiego miru". Bardzo wielu obywateli jawnie popiera Putina i kibicuje Rosji w wojnie z Ukrainą - relacjonuje Wirtualnej Polsce Jakub Biernat, dziennikarz Biełsatu. Nasz rozmówca przebywał ostatnio m.in. Naddniestrzu oraz w Gagauzji, autonomicznym obszarze na terenie południowej Mołdawii, który zamieszkuje turkijskojęzyczny, ale prawosławny naród.
- Gagauzja charakteryzuje się tym, że panują tam bardzo prorosyjskie nastroje, co powoduje tarcia między Kiszyniowem, a tym właśnie regionem - tłumaczy dziennikarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreśla też, że Gagauzja zdecydowanie nie podziela euroentuzjastycznych nastrojów rządu mołdawskiego. - Mołdawia ma wielkie, regionalne problemy. Mamy Gagauzję, mamy Naddniestrze, z którego wracam, a gdzie stacjonuje rosyjskie wojsko. To jest swojego rodzaju skansen Związku Radzieckiego, gdzie wszędzie są pozostawione sowieckie emblematy i symbole, gdzie obowiązuje język rosyjski, gdzie panuje wyraźny sentyment do Rosji. Naddniestrze bez wątpienia pozostaje pod wpływem "ruskiego miru" - mówi reporter Biełsatu.
"Wielkie obawy"
Dziennikarz relacjonuje, że spotyka na swej drodze bardzo wiele osób wprost popierających Rosję w jej wojnie przeciwko Ukrainie. Przyznaje też, że w Mołdawii jest bardzo napięta atmosfera w związku z doniesieniami o możliwym przewrocie.
Reporter mówi nam również, że wraz ze swoimi współpracownikami miał bardzo duży problem, żeby wjechać do Mołdawii. A gdy już to zrobił, to tamtejsze służby chciały go deportować. - Uznano nas za osoby podejrzane. Zastanawiano się, dlaczego chcemy przyjechać do tego kraju akurat w tym momencie. Nie da się ukryć, że w Mołdawii są wielkie obawy w związku z tym, co może się wydarzyć, stąd nieustanne napięcia - mówi nam dziennikarz Biełsatu.
Biernat przyznaje również, że w przypadku jego grupy musiały nawet zainterweniować polskie służby dyplomatyczne, które zdecydowały się zapewnić służby mołdawskie, że nie mają do czynienia z "elementami podejrzanymi".
Mołdawskie podziały
Dziś - jak podkreśla nasz rozmówca - społeczeństwo mołdawskie narażone jest na rosyjskie kłamstwa, bo bez problemu może zetknąć się tu z kremlowską propagandą lejącą się z rosyjskich kanałów telewizyjnych czy gazet. Mołdawia jest dziś krajem podatnym na rosyjskie wpływy, który - jak relacjonuje nam Biernat - łatwo można zdestabilizować.
- Wielu obywateli tego kraju ma nie tylko obywatelstwo mołdawskie, ale także paszport rosyjski. Bardzo często zresztą można usłyszeć tu ludzi rozmawiających po rosyjsku - słyszymy od reportera Biełsatu.
Dzięki temu Rosji może jeszcze łatwiej siać w tym kraju zamęt. - Tym bardziej, że ludzie tutaj są dość mocno podzieleni i niewątpliwie jest to w dużej części zasługa Rosjan - mówi Biernat.
Dowiadujemy się też, że lęk o to, co może się wydarzyć, jest odczuwalny u mołdawskich władz. - Rosja ma swoje jednostki wojskowe w Naddniestrzu, terenie nieuznawanym przez świat zachodni i Mołdawię. Rosjanie mają tu możliwość działania siłą militarną wprost - przyznaje reporter Biełsatu.
Rosja nie chce integracji Mołdawii z Europą
- Rosja postrzega Mołdawię jako część dawnego imperium radzieckiego, a obecnie jako część "ruskiego miru". Kreml na pewno nie zgodzi się z tym, że Mołdawia mogłaby integrować się z państwami Europy - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Pieńkowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Ekspert dodaje, że Rosja chce mieć Mołdawię w swojej strefie wpływów, dlatego zorganizowanie przez Kreml przewrotu politycznego w tym kraju nie jest wykluczone. Taki scenariusz sugerowała nawet niedawno sama prezydent Mołdawii.
Czy jest realny? Dziś nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Wiadomo, że władze Mołdawii wiedzę na ten temat czerpią od wywiadu ukraińskiego i samego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który od dawna powtarza, że Mołdawia także jest krajem narażonym na rosyjski atak.
- Logika zdarzeń wskazuje, że Rosjanie jak najbardziej dążyli do destabilizacji sytuacji w Mołdawii - mówi Pieńkowski. Chodziło o wywołanie kryzysu ekonomiczno-społecznego. Jesienią ubiegłego roku Rosja - wbrew obowiązującemu kontraktowi - ograniczyła dostawy gazu do Mołdawii, chcąc tym sposobem wywołać masowe protesty w tym kraju.
Rosja wywołuje niepokoje w Mołdawii cały czas - podkreślają nasi rozmówcy. Kilka dni temu kraj ten zdecydował o zamknięciu na kilka godzin przestrzeni powietrznej, ponieważ nad Mołdawią wzleciał niezidentyfikowany dron. W ostatnich miesiącach również kilkukrotnie na teren Mołdawii spadały fragmenty rosyjskich pocisków i rakiet. - Mołdawia nie jest w stanie się temu jakkolwiek przeciwstawić - przyznaje Pieńkowski.
Władze Mołdawii w dodatku nieskutecznie - zupełnie inaczej niż Ukraina - komunikują swoje problemy. - Robią to nieporadnie i chaotycznie. I to wypływa nie tylko na arenę międzynarodową, ale przede wszystkim na mołdawskie społeczeństwo, które jest zdezorientowane i w dużej części nie wie, co się dzieje i z jaką sytuacją ma do czynienia - zauważa ekspert PISM.
A sytuacja w Mołdawii jest bardzo poważna. Mimo że władze tego kraju konsekwentnie opowiadają się za możliwie dużą integracją z Europą zachodnią, to siła Rosji jednak w tym przypadku jest paraliżująca.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
współpraca: Jakub Biernat