Putin paraliżuje Mołdawię. Eksperci mają złe wieści
Sytuacja w Mołdawii robi się coraz bardziej zapalna. Eksperci i wojskowi, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, nie mają wątpliwości: Putin chce obalić tamtejsze władze. A przy okazji testuje i przesuwa kolejne granice.
01.11.2022 | aktual.: 01.11.2022 21:14
Od ponad miesiąca wielotysięczne protesty paraliżują stolicę Mołdawii. Amerykański "Washington Post" ujawnił, że za organizacją antyzachodnich demonstracji mogą stać rosyjskie służby specjalne. W dodatku na terenie Mołdawii spadła kilka dni temu rakieta rosyjska zestrzelona przez Ukraińców. A to wszystko może mieć poważne konsekwencje.
- Rosja może doprowadzić do podobnej prowokacji na granicy ukraińsko-polskiej. Jakiś fragment rakiety, być może zestrzelonej w okolicy Lwowa, może wylądować na terytorium Polski. Jak wtedy będzie miał się do tego art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego? - zastanawia się w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.
Nasz rozmówca, twierdzi, że takie działania to "testowanie granic" ze strony Rosji, co jest "krokiem desperackim". - Więcej zresztą w ostatnich działaniach Rosji widać desperacji aniżeli logiki - mówi nam dyplomata.
Podobne zdanie wyraża płk. rez. Maciej Matysiak, były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. - Takie sytuacje, kiedy spada zestrzelona rakieta, mogą wydarzyć się również na terenie państw NATO, w tym w Polsce. Niewykluczone, że zakłócenie biegu rakiety na skutek obrony radioelektronicznej lub jej uszkodzenia ze względu na działanie ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, może skutkować tym, że taka rakieta spadnie u nas - tak, jak miało to miejsce w Mołdawii - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską płk. Matysiak.
Gra o Mołdawię. Putin chce paraliżu
Narastającym problemem są wzmagające się antyzachodnie protesty w Mołdawii. Dokumenty ukraińskich służb, z którymi zapoznał się "Washington Post", dowodzą, że coraz bardziej aktywne są organizacje działające w imieniu Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Federacji Rosyjskiej, eskalując napięcie w Mołdawii. W publikacji zauważono, że rosyjskie służby specjalne postawiły na 35-letniego mołdawskiego polityka Ilana Sora, przebywającego obecnie na emigracji w Izraelu. Ostatnio jego partia Sor organizowała antyrządowe protesty w Kiszyniowie.
Według przechwyconych raportów, FSB wysłała grupę rosyjskich doradców, aby pomagali partii Sor. Ponadto pod koniec września kontrola nad dwoma głównymi prorosyjskimi kanałami telewizyjnymi w Mołdawii została przekazana bliskiemu współpracownikowi Sora, co dało mu platformę medialną do forsowania promoskiewskiej agendy w kraju.
Sam Ilan Sor zaprzeczył, że otrzymał jakiekolwiek wsparcie z Moskwy, w tym ze strony służb specjalnych.
Według dziennika "Washington Post", Moskwa poprzez swoje spółki skierowała już dziesiątki milionów dolarów dla swojej siatki mołdawskich polityków w celu "reorientacji polityki państwa" i skierowania tego kraju na drogę współpracy z Rosją. Źródła "WP" obawiają się, że protesty organizowane przez partię Sor mogą nasilić się zimą, a kryzys energetyczny może zostać wykorzystany do obalenia obecnego rządu.
Były ambasador RP w Ukrainie i wieloletni dyplomata Jan Piekło nie ukrywa, że Rosja jest żywo zainteresowana prowokacjami w tym kraju. - Prezydent Mołdawii Maia Sandu nie jest w najlepszej sytuacji, mówiąc delikatnie. Tam trwają intensywne wysiłki doprowadzenia do przewrotu, który doprowadziłby do upadku jej rządów i powrotu do władzy prorosyjskich środowisk. Trwa akcja na rzecz tego celu, by rozbudować antyzachodnie i prokremlowskie organizacje, które służyłyby interesom Rosji i były jej podległe - wskazuje Jan Piekło.
Zgadza się z tym były szef SKW. - Rosjanie wspierają siły, które mają na celu rozbicie jedności europejskiej i NATO - podkreśla płk. rez. Maciej Matysiak.
Były ambasador wskazuje, że Mołdawia "może wciąż czuć się zagrożona", podobnie jak Gruzja w 2008 roku. - Rosja ćwiczy ten scenariusz i trzeba się temu przyglądać oraz odpowiednio reagować. Na pewno USA i UE bacznie obserwują to, co dzieje się w Mołdawii - uważa rozmówca WP.
Gen. Mirosław Różański, były dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, podkreśla w rozmowie z WP, że Mołdawia ma dla Rosji ma istotne znaczenie i jest dziś miejscem zapalnym. - Ten kierunek związany z możliwością blokowania Odessy jest dla Rosji bardzo istotny. Dzisiaj, przy ofensywie ukraińskiej i dążeniu do przejęcia przez Ukraińców prawego brzegu Dniepru, tam może zostać zamknięta droga na Odessę, która jest strategicznym portem na Morzu Czarnym - mówi nam gen. Różański.
- Przejęcie kontroli nad Mołdawią i ustanowienie władz sprzyjających Kremlowi będzie dla Rosji bardzo korzystne. I nie będzie to wymagało nadmiernego wysiłku zbrojnego, bo siły zbrojne w Mołdawii są symboliczne, nie mają większej wartości bojowej - zauważa rozmówca Wirtualnej Polski.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski