W poznańskim zoo zabito 35 żółwi. Komisja sprawdza, czy było to konieczne
Pod koniec marca w Starym Zoo w Poznaniu uśpiono 35 żółwi. Dyrekcja tłumaczy, że były chore, ale pracownicy ogrodu uważają, że to nieprawda, a zwierząt nikt nawet nie próbował leczyć.
O sprawie zapewne nikt by się nie dowiedział, gdyby nie pracownicy Starego Zoo, którzy sprawę nagłośnili na Facebooku. To oni donieśli, że pod koniec marca władze ogrodu zoologicznego nakazały uśpienie 35 żółwi czerwonolicych.
Władze zoo nie zaprzeczają i wydały w tej sprawie oświadczenie, w którym potwierdziły, że 23 marca uśpiono 34 żółwie czerwonolice oraz jednego żółwia żółtolicego.
„Żółwie, które zostały uśpione, zostały przekazane lub wręcz anonimowo podrzucone do Starego Zoo od osób prywatnych w złym stanie wynikającym z zaniedbań ich właścicieli. Miały poważne zmiany krzywiczne, w tym zniekształcenia karapaksu oraz kończyn, co stwierdzić można na każdym etapie życia żółwia, również w okresie hibernacji. Leczono je, dostały odpowiednią suplementację. Hibernowały przez okres zimowy, a następnie oceniono ich stan zdrowia. Kilka żółwi padło podczas hibernacji, natomiast pozostała część była w bardzo złej kondycji fizycznej. Po uprzednich oględzinach, ze względów humanitarnych, lekarze nie zdecydowali się na wybudzanie żółwi, gdyż ich stan nie rokował poprawy. Dokonano więc eutanazji w celu zminimalizowana cierpienia zwierząt” – czytamy w oświadczeniu.
Anonimowi pracownicy zoo twierdzą, że to nieprawda.
- To kuriozalne, przecież tyle żółwi nie mogło zachorować – zwraca uwagę w rozmowie z Wirtualną Polską jedna z pracownic podpisująca się jako „Kasia Czerwonolica”. – Poza tym żółwi w złym stanie w ogóle nie można przeznaczyć do zimowania, bo by go nie przeżyły. Zresztą nawet, jeśli jakiś był nawet chory, to dlaczego nie podjęto leczenia? – dodaje.
O komentarz poprosiliśmy weterynarza z Warszawy specjalizującego się w leczeniu żółwi. Przyznaje, że trudno mu ocenić sytuację, skoro nie tylko nie badał tych żółwi, ale nawet ich nie widział.
- Przy tego typu schorzeniach być może rzeczywiście uznano, że leczenie nie przyniesie powodzenia. Nie obarczałbym jednak od razu winą kierownictwa zoo, które podjęło taką decyzję, bo winni są przede wszystkim poprzedni właściciele żółwi, którzy je porzucili. Ludzie często nie wiedzą, jak należy zajmować się tymi zwierzętami, co widać także po żółwiach, które sam widziałem np. w schroniskach – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską proszący o anonimowość weterynarz.
Pracowników zoo, którzy poinformowali o sprawie, bulwersuje nie tylko fakt uśpienia żółwi, ale też sposób, w jaki to przeprowadzono. Z ich relacji wynika, że po prostu zapakowano je do kartonów, a następnie przewieziono do Nowego Zoo, gdzie zostały żywcem zamrożone, ale tym doniesieniom władze ogrodu także zaprzeczają.
„Zachowano wszelkie procedury: żółwie zostały poddane premedykacji, a następnie uśpione. Po stwierdzeniu zgonu przeniesiono je do mroźni, skąd zabrane zostały przez firmę utylizacyjną. Nie jest prawdą, że żywe żółwie zamrożono w celu ich uśpienia” – zapewniają w wydanym oświadczeniu władze poznańskiego zoo.
Sprawę ma jednak dokładnie wyjaśnić komisja weterynaryjna, która rozpoczęła prace w poniedziałek.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .