W PiS rośnie nowa, groźna siła
Mariusz Kamiński, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, nie powrócił w styczniu do PiS tylko po to, by cieszyć się przynależnością do partii Jarosława Kaczyńskiego czy po to, by być jej szeregowym członkiem.Były szef CBA po wyborach może być poważną przeciwwagą dla frakcji Zbigniewa Ziobry i Zakonu PC - pisze dziennik "Polska The Times".
Burza wywołana ostatnio wywiadem, w którym Kamiński mówi o zeznaniach skruszonego gangstera, rzekomo obciążających Mirosława Drzewieckiego i wskazujących na możliwość nielegalnego finansowania PO, wyniosła ponownie byłego szefa CBA na pierwszą linię frontu morderczej przedwyborczej wojny między PiS a PO.
Ale mimo to, to nie rola fightera czy kamikadze została w partii Jarosława Kaczyńskiego przewidziana dla Kamińskiego. Jego pozycja w PiS stale rośnie. Do tego stopnia, że członkowie partii spekulują już, że po wyborach to on może stać się prawą ręką prezesa.
Ludzie Kamińskiego weszli już do władz Warszawy. Teraz szykowane są dla nich miejsca także na wyborczych listach - tyle że do sejmu. Sam Kamiński od razu w styczniu został członkiem komitetu politycznego PiS - wchodząc do najważniejszego gremium decyzyjnego tej partii. Teraz ma w kieszeni dwójkę na warszawskiej liście PiS. Tuż po prezesie partii.
Ale jest jeszcze jedna możliwość. - Nie jest wykluczone, że to właśnie Mariusz Kamiński może zostać jedynką na drugiej warszawskiej liście - mówi "Polsce" nieoficjalnie jeden z członków władz PiS. Chodzi o listę obejmującą powiaty podwarszawskie, w międzypartyjnych rankingach prestiżu niemal tak samo ważną, jak ta stołeczna.
W PiS podwarszawska jedynka miała być dotąd murowana dla szefa klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Błaszczaka. Jeżeli więc na jej czele miałoby dojść do zmiany, musi to oznaczać bardzo poważne przewartościowanie dotychczasowej hierarchii w partii. Z pewnością awans dla Kamińskiego.