Desperacja Rosji. Z ulicy prosto na front
W Petersburgu w Rosji jedną z organizacji społecznych próbowano skłonić do rozdawania bezdomnym ulotek, reklamujących służbę kontraktową w armii - podało Radio Swoboda. Rozgłośnia przypomina, że według obrońców praw człowieka w Rosji trwa ukryta mobilizacja na wojnę z Ukrainą.
Jeden z urzędników rejonu frunzeńskiego w Petersburgu zwrócił się do organizacji prowadzącej noclegownie dla bezdomnych i zaproponował wyłożenie ulotek reklamujących służbę w armii. Dyżurny noclegowni nie przyjął ulotek i poprosił urzędnika, by zwrócił się do władz organizacji. Urzędnik jednak zrezygnował, a administracja dzielnicy zapewniła, że człowiek ten działał z własnej inicjatywy.
Później jednak administracja sama próbowała zwrócić się do tej organizacji poprzez mail z podobną prośbą na temat rozdawania bezdomnym ulotek o służbie kontraktowej - dodało Radio Swoboda.
Rozgłośnia przypomina, że władze Rosji kilkakrotnie zapowiadały, że nie zamierzają ogłaszać powszechnej mobilizacji. Natomiast aktywną agitację na rzecz służby kontraktowej prowadzą komisje wojskowe. Rozsyłają one "zaproszenia" potencjalnym żołnierzom. Na imprezach masowych pojawiają się punkty reklamujące krótkoterminową służbę w armii.
"Cicha mobilizacja" w Rosji. Co to znaczy?
Obrońcy praw człowieka z wielu regionów Rosji oceniają, że w kraju trwa ukryta mobilizacja. Przybiera ona różne formy; media niezależne szeroko informowały o werbowaniu ochotników na wojnę w zakładach karnych i aresztach śledczych.
W połowie lipca niezależna strona Ważnyje Istorii podała, że propozycję podpisania kontraktu z armią i wyjazdu na Ukrainę otrzymują osoby zarejestrowane jako bezrobotne. Potencjalnym chętnym obiecywano żołd w wysokości około 300 tys. rubli miesięcznie (ponad 23,3 tys. PLN) - poinformowały media, powołując się na osobę, która dostała taką propozycję w urzędzie pracy w Tatarstanie.
Szukają żołnierzy poza Rosją
Od miesięcy pojawiają się doniesienia o innej formie mobilizacji, jaką są bataliony ochotnicze. Pierwsze doniesienia mówiły o batalionach organizowanych na obszarach zajmowanych przez mniejszości etniczne, tzn. ludność niesłowiańską. W Tatarstanie np. zapowiadano utworzenie dwóch batalionów, po 400 osób każdy. Podobne formacje pojawiły się w Baszkirii i Czuwaszji - dwóch republikach wchodzących w skład FR. Przygotowanie ochotników zapowiadały też władze Osetii Północnej i Czeczenii, republik na rosyjskim Kaukazie.
Media niezależne informowały także o batalionach formowanych w Kraju Nadmorskim i obwodzie amurskim na Dalekim Wschodzie, w Kraju Permskim, obwodach na Syberii: irkuckim i tiumeńskim; w obwodzie orenburskim, leżącym na pograniczu europejskiej i azjatyckiej części Rosji i w obwodzie czelabińskim na Uralu.
Radio Swoboda informuje, że jednostki takie powstają także w regionach w centralnej części kraju: obwodach niżnienowogrodzkim i kurskim oraz leningradzkim, którego głównym ośrodkiem jest Petersburg, drugie co do wielkości miasto Rosji. Na mikroblogach pojawiły się informacje o ćwiczeniach batalionów z Petersburga o nazwach "Kronsztad", "Newa" i "Pawłowsk" wraz z jednostkami ochotniczymi z Jakucji i formacją kozacką o nazwie "Don".
Odpowiedzialność za formowanie takich jednostek spoczywa na władzach poszczególnych podmiotów Federacji Rosyjskiej (FR). Dziennik "Kommiersant", wydawany przez koncern należący do oligarchy Aliszera Usmanowa, podawał liczbę 40 batalionów. Niezależni eksperci oceniają, że władze regionalne zawyżają dane o postępach w rekrutacji ochotników.